-Lea!
Słyszysz jak zza masywnej ściany, znajomy głos.
Nerwowo poruszasz się, starając otworzyć ociężałe powieki. Nie dowierzasz, gdy
dostrzegasz nad sobą twarz Marinusa.
-Przecież…przecież Ty…
Bełkoczesz , bacznie się Mu przyglądając. Dopiero po
chwili dostrzegasz , że znajdujesz się w swoim pokoju. Kręcisz głową, otulając
obolałe skronie , dłońmi.
-Co się tutaj dzieje?
Pytasz cicho, spoglądając kątem oka na swojego przyjaciela. Milczy.
Zagryzasz wargę, odwracając wzrok.
-Nie mogę odejść. Chciałem. Sądziłem, że tak będzie
lepiej, ale twoje łzy. One, pozwolił Mi zrozumieć, że to porażka. Jeszcze
większa niż twój związek z Andreasem.
Szepcze cicho. W myślach analizujesz każdego, Jego
słowo. Docierając po krótkim czasie do ich sensu. Podnosisz się delikatnie ze
swojego miejsca. Nie zważasz na silny ból, przeszywający twoje ciało. W obecnej
chwili liczy się dla Ciebie tylko On. Układasz swoja dłoń na Jego ramieniu,
opierając swój podbródek o Jego głowę. Zaciskasz swoje powieki, starając się
nie płakać.
-Byłeś przy Mnie zawsze , gdy tylko Cię potrzebowałam.
Nie odmawiałeś Mi pomocy czy nawet głupiej rozmowy. Jestem Ci za to
wdzięczna…,ale nie wiem czy potrafiłabym Cię pokochać.
Mówisz, a każde z wypowiadanych słów zadają Ci ból.
Nie chcesz ranić Marinusa. Zależy Ci na Nim. Może nawet bardziej niż na
Andreasie? Stop. Oddalasz się od bruneta, starając się zająć miejsce obok
Niego. Sięgasz po Jego dłoń, zaciskając ją z całych sił w uścisku. Nienawidzisz
siebie za to. On zasługuje na wszystko co dobre, a Ty po prostu zadajesz Mu
ból. Nie czujesz się z tym dobrze,
gdybyś tylko mogła, zrobiłabyś wszystko, a by dostrzec ten pokochany
przez siebie uśmiech na Jego wargach.
-Uśmiechnij się. Uśmiechnij się , proszę.
Szepczesz cicho przez łzy, spoglądając na Jego twarz.
Blady grymas pojawia się na Jego wargach.
Uśmiechasz się blado, całując w policzek.
-Zasługujesz na coś więcej niż Ja.
Szepczesz wprost do Jego ucha. Czujesz jak kręci
głową. Zagryzasz wargi, czując na nich słony posmak łez.
-Kocham Ciebie, Lea. Może nie jestem taki jak Andreas,
ale kocham Cię i tego już nie zmienię, wybacz.
Rzuca, pośpiesznie kierując się w stronę wyjścia. Nie
chcesz żeby odchodził. Podnosisz się z łóżka, doganiając Go. Łapiesz Jego dłoń,
zmuszając tym samym, aby na Ciebie spojrzał.
-Nie odchodź.
Mówisz, spoglądając prosto w Jego oczy. Nie odsuwasz się, gdy wasze twarze nagle się
do siebie zbliżają. Nie odpychasz Go, gdy Jego wargi, muskają twoje. Wręcz
przeciwnie, pogłębisz pieszczotę. Wiesz, że będziesz tego żałować, ale w
obecnej chwili, czujesz, że tego właśnie chcesz.
Łzy bezwładnie spływają po twoich policzkach,
mieszając się z waszymi, złączonymi wargami. Chłopak odrywa się od Ciebie, a Ty
wbijasz w Niego zdezorientowane spojrzenie.
-To nie powinno się zdarzyć. Lepiej jeśli o tym
zapomnisz. Tak będzie lepiej.
Rzuca cicho, opuszczając twój pokój. Kręcisz głową,
upadając bezwładnie na chłodną podłogę. Ukrywasz swoją twarz w dłoniach, nie
potrafiąc powstrzymać łez. Uśmiechasz się ironicznie do własnego odbicia, nie
potrafiąc się nawet przed samą sobą usprawiedliwić. Jak teraz spojrzysz w oczy
Andreasa?
Pukanie do drzwi. Drżysz, spoglądając na nie
zaszklonym wzrokiem. Kręcisz głową, po cichu zmierzając w stronę łóżka.
Układasz się wygodnie na poduszce, wtulając jej delikatny materiał z całych sił
do piersi.
-Lea. Wiem, że tam jesteś. Proszę otwórz.
Zagryzasz wargi, coraz mocniej zaciskając w swoich
dłoniach, materiał prześcieradła. Jego głos zadaje Ci jeszcze większy ból.
Zaciskasz powieki, czując zżerające od środka poczucie winy. Wyrzuty sumienia,
które nie pozwalają Ci w spokoju oddychać. Z każdym nabieraniem oddechu czujesz
ukłucie w sercu.
Zamglonym wzrokiem starasz się odnaleźć swój telefon.
W książce telefonicznej mozolnie odszukujesz najpotrzebniejszego w obecnej
chwili numeru. Przez moment zastygasz w swojej pozycji, a opuszek twojego palca
naciska bezwładnie na zieloną słuchawkę.
-Słucham…?
Milczysz. Starasz się zebrać w sobie, a zamiast tego z
twojego gardła wydobywa się pusty szloch.
-Lea. Lea to Ty?
-T-tak.
Szepczesz słabym głosem, zajmując miejsce na
parapecie. Czubek swojej głowy przykładasz do chłodnej szyby, opuszkami palców
błądząc po jego gładkiej tafli.
-Stało się coś?
Pyta, na co Ty przytakujesz głową.
-Chciałabym, żebyś tutaj była. Potrzebuję Cię.
Wychrypujesz z trudem, tępym wzrokiem błądząc po
rozciągającym się zza oknem, wiosennym krajobrazie Planicy. Sznurujesz wargi,
zamykając oczy.
-Kochanie, co się stało? Martwię się , powiedz
wreszcie coś. Lea! Lea , słyszysz Mnie?
Jej głos zdaje się do Ciebie nie docierać, ale za to
docierają inne rzeczy. Łzy spływają po twoich policzkach, a telefon wysuwa się z ręki, bezwładnie spadając na
ziemię. Chciałabyś wrócić do dni, gdy byłaś zwykłą dziewczyną. Gdy twoim
jedynym problemem było wybranie odpowiedniej szkoły i nauka. Chciałabyś wrócić
do czasów gdy skoki były twoją jedyną miłością. Ale wiesz, że nie możesz. Jest
za późno, a za popełnione błędy trzeba zapłacić.
Godziny mijają, a Ty nawet na moment nie opuściłaś
swojego pokoju. Leżysz bezwładnie na swoim łóżku, tępo wpatrując się w sufit.
Lekceważysz nawet dzwoniący co chwilę telefon. Masz już dość.
-Lea.?
Słyszysz cichy głos. Drżysz mimowolnie, dostrzegając
zmartwioną twarz Andreasa. Rozklejasz się , gdy Jego ramiona otulają twoje
ciało.
-Przepraszam.
Szepczesz, na co chłopak oddala się od Ciebie,
lustrując bacznym spojrzeniem.
-Ale za co, skarbie?
Pyta z łagodnym uśmiechem, gładząc swoimi dłońmi twój
policzek.
-Ja…ja chcę być z Tobą szczera. Kocham Cię, ale…, ale
On też nie jest Mi obojętny. Jesteś dla Mnie ważny. Bardzo. Wciąż jesteś, mam
nadzieje, że Mi wybaczysz.
Zakańczasz swój monolog, ukrywając twarz w Jego
ramionach. Nie potrafisz spojrzeć Mu w oczy. Nieprzyjemne ciepło wstydu
przepala delikatną skórę policzków.
-Całowałam się z Marinusem.
Mówisz po chwili ciszy. Wiesz, że Cię usłyszał.
Czujesz jak każde z Jego mięśni się napina. Zagryzasz wargi, podnosząc
niepewnie spojrzenie. Widzisz Jego twarz. Skamieniały uśmiech i tępe spojrzenie
, w bite w jakiś punkt na ścianie.
-Powiedz coś. Powiedz coś proszę.
Mruczysz , na co On odpycha Cię od siebie. Upadasz
bezwładnie na łóżko, spoglądając na Niego spod kosmyków włosów.
-Zawiodłaś Mnie.
Krzyczy, opuszczając twój pokój. Kręcisz głową,
podążając tuż za Nim. Przystajesz na szczycie schodów, obserwując zaszklonym
wzrokiem , oddalająca się sylwetkę chłopaka.
-Andreas!
Krzyczysz, zginając się w pół. Upadasz na chłodną
posadzkę, ukrywając swoją twarz w dłoniach. Kiedyś byłaś zwykłą dziewczyną
chorą na białaczkę, a dzisiaj? Dzisiaj bawisz się w pieprzoną femme fatale.
Wracasz cała roztrzęsiona do swojego pokoju. Nie potrafisz
nawet spojrzeć na siebie w lustrze. Ranisz wszystkich, którym na Tobie zależy. Sięgasz
do szafy, z której wyciągasz swoją walizkę. Rzucasz ją na łóżko. Podążasz
nerwowo po pokoju, zbierając każdą z rzeczy należąca do Ciebie. Wrzucasz je do
torby, zapinając na koniec.
-Lepiej będzie jeśli wyjadę.
Szepczesz sama do siebie, stawiając torbę przy
drzwiach. Wodzisz wzrokiem po pomieszczeniu, starając się dostrzec, czy każda z
twoich rzeczy znajduje się w walizce.
Zajmujesz miejsce na drewnianym krześle, wyciągając ze
swojej torby , karteczkę.
Drogi Andreasie,
Wiem, że teraz na pewno nie
chcesz mnie widzieć. Zasłużyłam sobie na to, ale musisz wiedzieć, że wciąż Cię
kocham. Do końca życia będziesz najważniejszym mężczyzną w moim życiu. Mam nadzieje,
że kiedyś Mi wybaczysz. Proszę tylko o to.
Twoja Lea.
Łkasz cicho, zginając kartkę w pół. Odkładasz ją na
bok, sięgając po kolejną.
Drogi Mariunusie,
Źle zrobiłam, że pojawiłam się
w twoim życiu. Może gdybyś wtedy, w szpitalu
się nie pojawił. Gdybyś wtedy tak bardzo nie chciał ratować mojego życia, może
dzisiaj każdy byłby szczęśliwy. Ty z dziewczyną, która da Ci to czego Ja nie
potrafię, a Ja w innym świecie. Może wtedy byłoby lepiej? Chcę, żebyś Mi wybaczył. Jesteś dla Mnie
ważny. Kocham Cię. Kocham Cię, ale jak brata. Życzę Ci szczęścia, przy boku
kobiety, która da Ci wszystko co najlepsze.
Lea
Na moment zamykasz się w sobie. Odsuwasz od stolika,
wybuchając panicznym płaczem. Nie chcesz, ale musisz wyjechać. Tak będzie
lepiej. Powrót do Monachium może być najlepszym wyjściem z tej sytuacji.
Zabierasz się do napisania kolejnego listu. Tym razem
do swoich rodziców.
Kochana mamo i tato,
Wyzdrowiałam. To cud, ale za
razem przekleństwo. Wiem, że te słowa Was ranią. Ranią, tak jak Ja przez cały
czas. Mam nadzieje, że Mi to wybaczycie. Jesteście dla Mnie najważniejszymi
osobami w życiu. Nie wiem, czy kiedykolwiek
zdołam się Wam odwdzięczyć za wszystko co otrzymałam w swoim życiu od Was. Postanowiłam
na kilka dni wyjechać do Monachium. Proszę nie dzwońcie do Mnie. Nie piszcie.
Muszę przemyśleć kilka spraw i wrócę. Obiecuję.
Kocham Was, wasza Lea.
Zabierasz każda z kartek do rąk, kierując się w stronę
wyjścia. Łapiesz za rączkę walizki, opuszczając pokój. Przekręcasz kluczyk w
drzwiach, nerwowo rozglądając się wokół siebie. Z ukojeniem wsłuchujesz się w
panującą na nim ciszę. Uśmiechasz się blado, kierując w stronę recepcji. Przystajesz
niepewnie przed kobietą.
-Słucha, w czym mogę Pani pomóc?
-Chciałam się wymeldować oraz poprosić o przysługę.
Mówisz cicho, na co kobieta przytakuję głową. Po
krótce opowiadasz Jej na czym ma polegać Jej zadanie.
-Dobrze, nie ma sprawy. Na pewno przekażę.
Mówi, na co Ty uśmiechasz się łagodnie.
-Dziękuje.
Dodajesz cicho, kierując się w stronę wyjścia.
Przystajesz przy drodze, spoglądając wokół siebie, aby dostrzec zamówioną przez
recepcjonistkę taksówkę. Wzrokiem
wodzisz po zachmurzonym niebie, czując jak po policzku spływa pojedyncza łza.
-Tak będzie lepiej.
Wychrypujesz z trudem, zaciskając swoje powieki. Nie
jest Ci łatwo, ale ten wyjazd Ci pomoże. Powrót do domu. Do prawdziwego miejsca
na ziemi. Ścierasz opuszkiem palców łzę, zajmując miejsce na tylnym siedzeniu
samochodu.
-Na lotnisko , proszę.
Rzucasz cicho, a mężczyzna przytakuje głowa, ruszając
przed siebie.
Od autorki:
To mnie teraz chyba naprawdę Bóg opuścił. ! Nie wiem
sama co robię, ale chyba tak miało być. Serio, chyba. Mam nadzieje, że Wam się
podoba, bo mnie nie za bardzo. Miała być krótka historia, przepełniona smutkiem
i łzami, a po woli staje się jakimś badziewnym romansidłem. Przepraszam. Przepraszam
jeśli zawiodłam, ale mimo wszystko czekam na Waszą opinię. Pozdrawiam i do
napisania ;* Kiedy przyjdzie weekend nadrobię u Was wszystko. Mam nadzieje, że dacie Mi czas, bo po woli muszę zacząć się odnajdywać w szkole, która zaczyna się już w środę :(
Nick wracaj szybko do zdrowia! Szkoda Mi Go taki sympatyczny skoczek, nawet w chwili gdy nieśli Go na noszach nie opuszczał Go dobry humor i machał flagą USA. Wracaj szybko. !!
Jak możesz mówić, że zawiodłaś? Mnie się ta historia podoba. Ten rozdział tak samo.
OdpowiedzUsuńUwierz mi, że mam te same ciarki na plecach, co zwykle. Uwierz mi, że przy tym rozdziale również łzy cisną mi się do oczu.
Biedna Lea zagubiła się w gąszczu swych problemów. Tak naprawdę w cale jej się nie dziwię. Tak naprawdę trudno jest się nie zagubić. Rozumiem zachowanie Andreasa. Zabolał go fakt, że jego dziewczyna ma w sercu nie tylko jego, ale i jego przyjaciela. Zabolało mnie też zachowanie Marinusa. Dlaczego odszedł? Boli go ta sytuacja tak samo jak Leę i Andiego, ale powinien podnieść głowę i po protu stawić czoła wszystkim przeciwnością...
Nie podoba mi się to, że dziewczyna chce wyjechać z powrotem do Monachium. Nie wiem dlaczego, ale mam ku temu złe przeczucia..
Obym się myliła...
Czekam na kolejny rozdział. :3
Buziaki :*
PS. Ja też życzę Nickowi powrotu do zdrowia. Ten upadek wyglądał strasznie... :(
Ja również zycze Nickowi by szybko wrócił do nas i by to nie było nic poważnego. Jest tak pozytywną osobą. Uwielbiam go ! A rozdział ? Namieszałaś oj i to bardzo. Jestem ciekawa jak to rozwiążesz. I nie wiem komu bardziej kibicuję Krausowi czy Welliemu. Ich Weiss es nicht. Cudooo, buziaki :D
OdpowiedzUsuńkobieto! ta historia robi się coraz ciekawsza, naprawdę.
OdpowiedzUsuńa jednak moje domysły co do Marinusa się potwierdziły... no cóż, takie jest życie a my nic na to nie poradzimy.
mam nadzieję, że od następnego rozdziału wszystko zacznie się powoli układać.
czekam na 12. rozdział :)
pozdrawiam :*
weny!
Co Ty mówisz, Kochana? Nikogo nie zawiodłaś!
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, że ta historia z każdym rozdziałem staje się dłuższa ;)
Nie wiem, co mam powiedzieć... Lea troszkę pogubiła się w swoim życiu, myślach, uczuciach... Kocha Andreasa jak prawdziwego mężczyznę, a Marinusa jak brata. Nie chciała ich krzywdzić, tego jestem pewna. Chciała spróbować, a nie ranić... Jednak w życiu już tak jest. Robimy coś, co uważamy za słuszne, a dopiero później zdajemy sobie sprawę, z tego co zrobiliśmy. Andi powinien wysłuchać dziewczyny w spokoju. Takie jest przynajmniej moje zdanie. I może faktycznie będzie lepiej, jeśli Lea wyjedzie do Monachium, choć na jakiś czas? Być może pomoże jej to poukładać i przemyśleć pewne sprawy. Oby już więcej nie cierpiała.
Pozdrawiam ;*
Dokładnie! To jest ŚWIETNE!! ♥♥♥ No i biedny Nick... Poczucie humoru ma nawet i w takim czasie, więc to chyba dobrze :) Mam nadzieję, że jeszcze wróci do skoków :)
OdpowiedzUsuńLea chyba nie wie, czego chce od życia... Najpierw wyznaje miłóść jednemu, później drugiemu i rani ich obu (obojga?). Może jak wyjedzie do Monachium, przemyśli parę spraw, spotka się ze wszystkimi i będzie coś szło do przodu! Czekam na następny, bo rodzice mnie wołają :/ ♥ Pozdrawiam ;*
Lea podjęła dobrą decyzję. Wyjedzie do Monachium i przemyśli sobie kilka spraw. Może zrozumie, że źle zrobiła wyznając miłość im obojgu ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny ;*
Lea! Co ty do cholery robisz?! Ja rozumiem, że kochasz ich obu, ale zdecyduje się dziewczyno! :P Andreas może i nie był z tobą zawsze, ale mu naprawdę na tobie zależy, a ty go teraz zraniłaś. Marinus się znowu nie odzywał, więc niech teraz żałuję. Mam nadzieję, że w Niemczech nie pozostanie na długo i gdy już sobie wszystko przemyśli, przeanalizuje, to wróci :) Pozdrawiam i weny :*
OdpowiedzUsuńPS: Jak tylko będziesz mieć czas to wpadnij do mnie :)
Jestem tu pierwszy raz i co ?? I od razu zalewam się łzami jak Lea. Ohh co ty ze mną zrobiłaś ?? Kurczę naprawdę rozklejam się... Skoki jako temat na bloga, to moja pierwsza styczność z tym.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, życzę powodzenia i zapraszam do mnie ♥
http://klaudiaczytarecenzuje.blogspot.com/