Kilka
dni mija bardzo szybko. Nie dostrzegasz gdy rozpoczyna się kolejny miesiąc.
Maj. Czas dość bliski twojemu sercu. Uśmiechasz się łagodnie do wschodzącego
słońca, kątem oka dostrzegając za sobą śpiącą sylwetkę twojego chłopaka.
Wzrokiem wodzisz po Jego topiącej się w pół mroku twarzy. Beztroskim uśmiechu goszczącym
na Jego wargach. Kochasz każdy Jego milimetr. Zagryzasz dolną wargę, opierając
się o chłodną ścianę. Od jakiegoś czasu nie czujesz się najlepiej. Nie robisz
badań. Zbyt mocno obawiasz się, że to kolejny nawrót choroby. Wolisz żyć w niewiedzy. Pełną garścią cieszyć się
chwilą, spędzoną z twoim chłopakiem i
bliskimi.
Wzdychasz
ciężko, z trudem przełykając ślinę. W
gardle czujesz narastającą przeszkodę, która uniemożliwia Ci nawet wzięcie
głębokiego oddechu. Zagryzasz wargę, modląc się w duchu o chociaż jedną ,
spokojną chwilę spędzona w sypialni. Ostatni Mi czasy coraz więcej czasu
spędzasz w łazience. Nawet chwili wytchnienia wśród morderczych dwudziestu
czterech godzin. Wzdychasz z trudem , przymykając ociężałe powieki. Kolana
podciągasz pod samą brodę, układając na nich swój policzek. Płytki oddech
wydobywa się z łagodnie rozchylonych, spierzchniętych od jego ciepła, warg.
Ocierasz je językiem, czując chwilowy chód.
-Lea.?
Słyszysz
cichy, zaspany głos Andreasa. Zeskakujesz powolnie z parapetu, z uśmiech kierując
się w stronę łóżka. Przysiadasz na jego rogu, gładząc chłopaka po policzku.
Starasz się Go uspokoić tak, aby wciąż trwał w ramionach Morfeusza. Uśmiechasz
się do siebie, gdy wokół Ciebie roznosi się dźwięk Jego, równomiernego oddechu.
Nachylasz się nad czubkiem Jego głowy, składając przelotny pocałunek. Opuszkiem
palców gładzisz Jego ciemne włosy, niemo wpatrując się w wyraz Jego twarzy. Uśmiechasz
się przez łzy, które nagle napłynęły do twoich oczu. Przechylasz łagodnie
głowę, sznurując wargi. Starasz się nie rozkleić, ale jednak to wszystko jest
silniejsze. Podnosisz się z łóżka, opuszczając z sypialnię. Suniesz bezwładnie
po mieszkaniu, rozmyślając nad własnym życiem. Nad chwilami, które są tymi, z
pozoru najpiękniejszymi. Pozornie, ponieważ zawsze wydarzy się coś, co zniszczy
każdą z nich.
Znów
to uczucie. Jakby wczorajsza kolacja zapragnęła głupiej wycieczki po twoim układzie
pokarmowym. Zakrywasz dłonią usta, biegnąc ile sił w stronę łazienki. Otwierasz
drzwi, opadając przy ubikacji. Ciężko oddychasz. Nienawidzisz tego. Krzywisz
się, oddalając. Chłodną wodą ocierasz wargi, obserwując spod wilgnych końcówek
włosów, swoje odbicie w lustrze. Uśmiechasz się krzywo do niego, po chwili opierając
się plecami o umywalkę. Ciężko oddychasz. Nie masz już sił. Osuwasz się
bezwładnie na chłodną podłogę. Przeczesujesz dłonią włosy, skrywając między
ramionami swoją twarz. Sama nie wiesz, kiedy zasypiasz. Znużenie snem było zbyt
silne, abyś go przezwyciężyła.
~*~
-Może
Ty w ciąży jesteś?
Zaszokowana
oddalasz od swoich warg , parujący kubek z kawą. Zakrztuszasz się jej
zawartością, która rozgrzewała twoje podniebienie. Sophie jednak nie żartuje. Przygląda
Ci się uważnie, na co Ty kręcisz przecząco głową.
-To
nie możliwe. Nie prawda! Nie może tak być!
Zaprzeczasz
chociaż, całkowitej pewności nie masz. Obstawiasz najgorszy scenariusz, nie dostrzegając
czegoś tak błahego. Krzywisz się, oddalając kubek na bok.
-Puki
tego nie sprawdzisz, nie możesz mieć pewności.
Rzuca
w twoim kierunku, ale Ty już Jej nie słyszysz. Myślami wodzisz między własnymi
uczuciami, tłumiącymi się w Tobie.
Wzdychasz
ciężko.
~*~
-Lea,
kochanie długo jeszcze?
Słyszysz
krzyk przyjaciółki, ale w obecnej chwili jakby brzmiał gdzieś zza masywnej
ściany. Kręcisz głową, czując jak po policzku spływają słone łzy. Odrzucasz
plastikowy przedmiocik do umywalki, wsłuchując się w jego tępy dźwięk. Oddychasz
ciężko, opierając swoje drżące dłonie po przeciwległych stronach umywalki.
-To
niemożliwe!
Szepczesz
cicho, osuwając się na ziemię. Tępo wpatrujesz się przed siebie, lekceważą
nawoływania ze strony przyjaciółki. Przełykasz z trudem ślinę, podnosząc się z
miejsca. Drżącą dłonią, przekręcasz zamek w drzwiach. Przystajesz przy
przyjaciółce , niemo się w Nią wpatrując. Nie potrafisz wydusić z siebie słowa.
Po prostu rzucasz się w Jej ramiona, cicho łkając.
~*~
Siedzisz
naprzeciw Andreasa. Widzisz Jego radość na wargach, gdy może w spokoju spędzić
chwilę z Tobą i ze swoimi bliskimi. Nerwowo naciągasz materiał swojej bluzki,
starając się ukryć łagodnie zaokrąglający się brzuch. Uśmiechasz się łagodnie.
Sama już przyzwyczaiłaś się do zaistniałej sytuacji. Do zmiany, która pojawiła
się w twoim życiu. Podnosisz wzrok na Andreasa. W myślach układasz idealne
słowa. Musisz Mu już dzisiaj powiedzieć wszystko. Wierzysz, że dwadzieścia lat
na koncie do czegoś zobowiązuje i nie zostawi Cię samej w takiej sytuacji.
Po
godzinnej kolacji u Jego rodziców, wracacie do wspólnego mieszkania. Tępym
wzrokiem wodzisz po krajobrazie, roztaczającym się za oknem. Kiedy stajecie
przed budynkiem, twoje serce zaczyna bić coraz szybciej. Wiesz, że ta chwila
zbliża się nieubłaganie. Przełykasz z trudem ślinę, opuszczając samochód.
Wciągasz do płuc rześkie powietrze,
nawinie wierząc, że ono w czym kolwiek Ci pomoże.
Podążasz
tuż za Andreasem. Każdy twój krok jest niepewny. Odkładasz swoją torebkę na
drewnianą komodę, zsuwając z obolałych stóp, buty.
-Andreas…
Zaczynasz
słabym głosem. Chłopak spogląda na Ciebie z uczuciem, skracając dzielący Was
dystans.
-Stało
się coś?
Pyta
, na co Ty przytakujesz nieśmiało głową.
-Musimy
porozmawiać…
Zaczynasz
pewnie, powolnie podnosząc swój wzrok. Wbijasz zaszklone spojrzenie w Jego
tęczówkach, nerwowo wychrypując.
-Ja-Ja
jestem w ciąży.
Od autorki:
No
więc nowy rozdział. Nie powiem, ale muszę, coraz prędzej zbliżamy się do końca
tego opowiadania. Niestety. Pozostało kilka rozdziałów i Epilog, który jest już
napisany. Popłakałam się przy pisaniu końcówki. Naprawdę. Nie sądziłam, że to
wszystko może tak człowieka wkręcić. Teraz zaczyna się czas Nad życie kochane !
Buziaki
i lecę nadrabiać zaległości u Was :)
To nie może być "Nad życie"... :x Wszyscy wiemy jak to się kończy. :(
OdpowiedzUsuńZakochałam się w bohaterach. Zakochałam się w Lei. Zakochałam sie w Andreasie. ♥
Teraz wszystko wychodzi na prostą. Wiem, że Andi nie zostawi Lei samej. Zbyt mocno ją kocha. Wiem, że podejmie się wyzwania. Wiem, że jest prawdziwym mężczyzną, który zadba o swoją kobietę i potomka. Boję się tylko o zdrowie bohaterki. Choroba NIE MOŻE powrócić! Rozumiesz? NIE MOŻE! Chyba płakałabym przez miesiąc.
Masz rację, to opowiadanie cholernie wciąga. ♥
Czekam na więcej. :*
Buziaki :*
tylko nie to... to nie może się skończyć jak "Nad życie"... :'(
OdpowiedzUsuńz niecierpliwością czekam na nexta.
pozdrawiam :*
weny!
O proszę...
OdpowiedzUsuńBędzie mały Wellingerek :D
Tylko jak na małego Wellingerka zareaguje ten duży Wellinger?
Świetny rozdział :3 Wybacz, że nie komentowałam wcześniejszych psotów, ale sobie zapomniałam tu zajrzeć :P Jeśli możesz to informuj mnie na Karolu i Mattcie w zakładce spam :) Mam nadzieję, że ta historia nie potoczy się jak " Nad życie" :/ Bo teraz dopiero się rozpocznie walka... Mały Wellinger :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny :*
Cały ten tydzień miałam taki zakręcony, że dopiero teraz zorientowałam się, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńNo się porobiło. Lea w ciąży :D Ciekawe jak zareaguje na to Wellinger ;)
Pozdrawiam ;***
Czas "Nad życie"... Nie... Nie. Nie! Nie zgadzam się... Lea umrzeć nie może. Szczerze, spodziewałam się najgorszego, ale nie ciąży :P Chcę małego Andreaska :) Teraz będą potrzebne chusteczki, jak masz zamiar przedstawić nam ich historię jak Agaty... Po raz pierwszy go oglądając się nie zabezpieczyłam i to był mój błąd...
OdpowiedzUsuńRozdział świetny <3 Nie wiem w sumie co o nim powiedzieć... Niech tam walczą o siebie! ;)
Czekam i pozdrawiam :**
never---give-up.blogspot.com <--- 3 na Wellisiu :)
Wellinger okaże się bardzo przyzwoitym chłopakiem i jak dowie się o ciąży to nie zwieje gdzie pieprz rośnie? Powiedz, że tak!
OdpowiedzUsuńLea nie może umrzeć! Teraz ma jeszcze większą motywację, co do tego, aby walczyć. Walczyć ponad wszystko! Przede wszystkim dla siebie, dla małej, bądź małego Wellingera, dla niego samego i dla wszystkich innych...
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału!
Pozdrawiam ;*
I znów muszę Cię przeprosić, że nie komentuję wszystkich rozdziałów... jednak chcę, żebyś wiedziała, że czytam każdy z zapartym tchem ♥
OdpowiedzUsuńWiele się porobiło, Lea odrzuciła Marinusa, co myślę jest słuszną decyzją. Gdyby z nim była nie kochając go, raniłaby go jeszcze bardziej.
Dziewczyna miała wieeele kryzysowych momentów, ale na szczęście ma bliskich, którzy pomogli jej się podnieść, co cudowne ♥
Ja się cieszę, że jest w ciąży. To tylko zacieśni jej więź z Andreasem oraz pozwoli zapomnieć o chorobie :)
Ciekawa jestem jak on na to zareaguje ^^
Rozdział geeeeenialny ♥
Szkoda, że będziesz już kończyć :c
pozdrawiam :*
Kurczę! Tak się cieszę, że Lea jest w ciąży ♥
OdpowiedzUsuńIdealny scenariusz, dziecko z najlepszym Wellingerem. ;)
Ciekawa jestem reakcji Andiego, czekam na kolejny rozdział!
Szkoda, że już się kończy ;c
WENY.
BUZIAKI :)
Dzisiaj nowy rozdział u mnie :)