poniedziałek, 5 stycznia 2015

Jedenasty : Tak będzie lepiej.

-Lea!
Słyszysz jak zza masywnej ściany, znajomy głos. Nerwowo poruszasz się, starając otworzyć ociężałe powieki. Nie dowierzasz, gdy dostrzegasz nad sobą twarz Marinusa.
-Przecież…przecież Ty…
Bełkoczesz , bacznie się Mu przyglądając. Dopiero po chwili dostrzegasz , że znajdujesz się w swoim pokoju. Kręcisz głową, otulając obolałe skronie , dłońmi.
-Co się tutaj dzieje?
Pytasz cicho, spoglądając  kątem oka na swojego przyjaciela. Milczy. Zagryzasz wargę, odwracając wzrok.
-Nie mogę odejść. Chciałem. Sądziłem, że tak będzie lepiej, ale twoje łzy. One, pozwolił Mi zrozumieć, że to porażka. Jeszcze większa niż twój związek z Andreasem.
Szepcze cicho. W myślach analizujesz każdego, Jego słowo. Docierając po krótkim czasie do ich sensu. Podnosisz się delikatnie ze swojego miejsca. Nie zważasz na silny ból, przeszywający twoje ciało. W obecnej chwili liczy się dla Ciebie tylko On. Układasz swoja dłoń na Jego ramieniu, opierając swój podbródek o Jego głowę. Zaciskasz swoje powieki, starając się nie płakać.
-Byłeś przy Mnie zawsze , gdy tylko Cię potrzebowałam. Nie odmawiałeś Mi pomocy czy nawet głupiej rozmowy. Jestem Ci za to wdzięczna…,ale nie wiem czy potrafiłabym Cię pokochać.
Mówisz, a każde z wypowiadanych słów zadają Ci ból. Nie chcesz ranić Marinusa. Zależy Ci na Nim. Może nawet bardziej niż na Andreasie? Stop. Oddalasz się od bruneta, starając się zająć miejsce obok Niego. Sięgasz po Jego dłoń, zaciskając ją z całych sił w uścisku. Nienawidzisz siebie za to. On zasługuje na wszystko co dobre, a Ty po prostu zadajesz Mu ból. Nie czujesz się z tym dobrze,  gdybyś tylko mogła, zrobiłabyś wszystko, a by dostrzec ten pokochany przez siebie uśmiech na Jego wargach.
-Uśmiechnij się. Uśmiechnij się , proszę.
Szepczesz cicho przez łzy, spoglądając na Jego twarz. Blady grymas pojawia się na Jego wargach.  Uśmiechasz się blado, całując w policzek.
-Zasługujesz na coś więcej niż Ja.
Szepczesz wprost do Jego ucha. Czujesz jak kręci głową. Zagryzasz wargi, czując na nich słony posmak łez.
-Kocham Ciebie, Lea. Może nie jestem taki jak Andreas, ale kocham Cię i tego już nie zmienię, wybacz.
Rzuca, pośpiesznie kierując się w stronę wyjścia. Nie chcesz żeby odchodził. Podnosisz się z łóżka, doganiając Go. Łapiesz Jego dłoń, zmuszając tym samym, aby na Ciebie spojrzał.
-Nie odchodź.
Mówisz, spoglądając prosto w Jego oczy.  Nie odsuwasz się, gdy wasze twarze nagle się do siebie zbliżają. Nie odpychasz Go, gdy Jego wargi, muskają twoje. Wręcz przeciwnie, pogłębisz pieszczotę. Wiesz, że będziesz tego żałować, ale w obecnej chwili, czujesz, że tego właśnie chcesz.
Łzy bezwładnie spływają po twoich policzkach, mieszając się z waszymi, złączonymi wargami. Chłopak odrywa się od Ciebie, a Ty wbijasz w Niego zdezorientowane spojrzenie.
-To nie powinno się zdarzyć. Lepiej jeśli o tym zapomnisz. Tak będzie lepiej.
Rzuca cicho, opuszczając twój pokój. Kręcisz głową, upadając bezwładnie na chłodną podłogę. Ukrywasz swoją twarz w dłoniach, nie potrafiąc powstrzymać łez. Uśmiechasz się ironicznie do własnego odbicia, nie potrafiąc się nawet przed samą sobą usprawiedliwić. Jak teraz spojrzysz w oczy Andreasa?
Pukanie do drzwi. Drżysz, spoglądając na nie zaszklonym wzrokiem. Kręcisz głową, po cichu zmierzając w stronę łóżka. Układasz się wygodnie na poduszce, wtulając jej delikatny materiał z całych sił do piersi.
-Lea. Wiem, że tam jesteś. Proszę otwórz.
Zagryzasz wargi, coraz mocniej zaciskając w swoich dłoniach, materiał prześcieradła. Jego głos zadaje Ci jeszcze większy ból. Zaciskasz powieki, czując zżerające od środka poczucie winy. Wyrzuty sumienia, które nie pozwalają Ci w spokoju oddychać. Z każdym nabieraniem oddechu czujesz ukłucie w sercu.
Zamglonym wzrokiem starasz się odnaleźć swój telefon. W książce telefonicznej mozolnie odszukujesz najpotrzebniejszego w obecnej chwili numeru. Przez moment zastygasz w swojej pozycji, a opuszek twojego palca naciska bezwładnie na zieloną słuchawkę.
-Słucham…?
Milczysz. Starasz się zebrać w sobie, a zamiast tego z twojego gardła wydobywa się pusty szloch.
-Lea. Lea to Ty?
-T-tak.
Szepczesz słabym głosem, zajmując miejsce na parapecie. Czubek swojej głowy przykładasz do chłodnej szyby, opuszkami palców błądząc po jego gładkiej tafli.
-Stało się coś?
Pyta, na co Ty przytakujesz głową.
-Chciałabym, żebyś tutaj była. Potrzebuję Cię.
Wychrypujesz z trudem, tępym wzrokiem błądząc po rozciągającym się zza oknem, wiosennym krajobrazie Planicy. Sznurujesz wargi, zamykając oczy.
-Kochanie, co się stało? Martwię się , powiedz wreszcie coś. Lea! Lea , słyszysz Mnie?
Jej głos zdaje się do Ciebie nie docierać, ale za to docierają inne rzeczy. Łzy spływają po twoich policzkach, a telefon  wysuwa się z ręki, bezwładnie spadając na ziemię. Chciałabyś wrócić do dni, gdy byłaś zwykłą dziewczyną. Gdy twoim jedynym problemem było wybranie odpowiedniej szkoły i nauka. Chciałabyś wrócić do czasów gdy skoki były twoją jedyną miłością. Ale wiesz, że nie możesz. Jest za późno, a za popełnione błędy trzeba zapłacić.


Godziny mijają, a Ty nawet na moment nie opuściłaś swojego pokoju. Leżysz bezwładnie na swoim łóżku, tępo wpatrując się w sufit. Lekceważysz nawet dzwoniący co chwilę telefon. Masz już dość.
-Lea.?
Słyszysz cichy głos. Drżysz mimowolnie, dostrzegając zmartwioną twarz Andreasa. Rozklejasz się , gdy Jego ramiona otulają twoje ciało.
-Przepraszam.
Szepczesz, na co chłopak oddala się od Ciebie, lustrując bacznym spojrzeniem.
-Ale za co, skarbie?
Pyta z łagodnym uśmiechem, gładząc swoimi dłońmi twój policzek.
-Ja…ja chcę być z Tobą szczera. Kocham Cię, ale…, ale On też nie jest Mi obojętny. Jesteś dla Mnie ważny. Bardzo. Wciąż jesteś, mam nadzieje, że Mi wybaczysz.
Zakańczasz swój monolog, ukrywając twarz w Jego ramionach. Nie potrafisz spojrzeć Mu w oczy. Nieprzyjemne ciepło wstydu przepala delikatną skórę policzków.
-Całowałam się z Marinusem.
Mówisz po chwili ciszy. Wiesz, że Cię usłyszał. Czujesz jak każde z Jego mięśni się napina. Zagryzasz wargi, podnosząc niepewnie spojrzenie. Widzisz Jego twarz. Skamieniały uśmiech i tępe spojrzenie , w bite w jakiś punkt na ścianie.
-Powiedz coś. Powiedz coś proszę.
Mruczysz , na co On odpycha Cię od siebie. Upadasz bezwładnie na łóżko, spoglądając na Niego spod kosmyków włosów.
-Zawiodłaś Mnie.
Krzyczy, opuszczając twój pokój. Kręcisz głową, podążając tuż za Nim. Przystajesz na szczycie schodów, obserwując zaszklonym wzrokiem , oddalająca się sylwetkę chłopaka.
-Andreas!
Krzyczysz, zginając się w pół. Upadasz na chłodną posadzkę, ukrywając swoją twarz w dłoniach. Kiedyś byłaś zwykłą dziewczyną chorą na białaczkę, a dzisiaj? Dzisiaj bawisz się w pieprzoną femme fatale.
Wracasz cała roztrzęsiona do swojego pokoju. Nie potrafisz nawet spojrzeć na siebie w lustrze. Ranisz wszystkich, którym na Tobie zależy. Sięgasz do szafy, z której wyciągasz swoją walizkę. Rzucasz ją na łóżko. Podążasz nerwowo po pokoju, zbierając każdą z rzeczy należąca do Ciebie. Wrzucasz je do torby, zapinając na koniec.
-Lepiej będzie jeśli wyjadę.
Szepczesz sama do siebie, stawiając torbę przy drzwiach. Wodzisz wzrokiem po pomieszczeniu, starając się dostrzec, czy każda z twoich rzeczy znajduje się w walizce.
Zajmujesz miejsce na drewnianym krześle, wyciągając ze swojej torby , karteczkę.

Drogi Andreasie,
Wiem, że teraz na pewno nie chcesz mnie widzieć. Zasłużyłam sobie na to, ale musisz wiedzieć, że wciąż Cię kocham. Do końca życia będziesz najważniejszym mężczyzną w moim życiu. Mam nadzieje, że kiedyś Mi wybaczysz. Proszę tylko o to.
Twoja Lea.

Łkasz cicho, zginając kartkę w pół. Odkładasz ją na bok, sięgając po kolejną.

Drogi Mariunusie,
Źle zrobiłam, że pojawiłam się w  twoim życiu. Może gdybyś wtedy, w szpitalu się nie pojawił. Gdybyś wtedy tak bardzo nie chciał ratować mojego życia, może dzisiaj każdy byłby szczęśliwy. Ty z dziewczyną, która da Ci to czego Ja nie potrafię, a Ja w innym świecie. Może wtedy byłoby lepiej?  Chcę, żebyś Mi wybaczył. Jesteś dla Mnie ważny. Kocham Cię. Kocham Cię, ale jak brata. Życzę Ci szczęścia, przy boku kobiety, która da Ci wszystko co najlepsze.
Lea

Na moment zamykasz się w sobie. Odsuwasz od stolika, wybuchając panicznym płaczem. Nie chcesz, ale musisz wyjechać. Tak będzie lepiej. Powrót do Monachium może być najlepszym wyjściem z tej sytuacji.
Zabierasz się do napisania kolejnego listu. Tym razem do swoich rodziców.

Kochana mamo i tato,
Wyzdrowiałam. To cud, ale za razem przekleństwo. Wiem, że te słowa Was ranią. Ranią, tak jak Ja przez cały czas. Mam nadzieje, że Mi to wybaczycie. Jesteście dla Mnie najważniejszymi osobami  w życiu. Nie wiem, czy kiedykolwiek zdołam się Wam odwdzięczyć za wszystko co otrzymałam w swoim życiu od Was. Postanowiłam na kilka dni wyjechać do Monachium. Proszę nie dzwońcie do Mnie. Nie piszcie. Muszę przemyśleć kilka spraw i wrócę. Obiecuję.
Kocham Was, wasza Lea.

Zabierasz każda z kartek do rąk, kierując się w stronę wyjścia. Łapiesz za rączkę walizki, opuszczając pokój. Przekręcasz kluczyk w drzwiach, nerwowo rozglądając się wokół siebie. Z ukojeniem wsłuchujesz się w panującą na nim ciszę. Uśmiechasz się blado, kierując w stronę recepcji. Przystajesz niepewnie przed kobietą.
-Słucha, w czym mogę Pani pomóc?
-Chciałam się wymeldować oraz poprosić o przysługę.
Mówisz cicho, na co kobieta przytakuję głową. Po krótce opowiadasz Jej na czym ma polegać Jej zadanie.
-Dobrze, nie ma sprawy. Na pewno przekażę.
Mówi, na co Ty uśmiechasz się łagodnie.
-Dziękuje.
Dodajesz cicho, kierując się w stronę wyjścia. Przystajesz przy drodze, spoglądając wokół siebie, aby dostrzec zamówioną przez recepcjonistkę  taksówkę. Wzrokiem wodzisz po zachmurzonym niebie, czując jak po policzku spływa pojedyncza łza.
-Tak będzie lepiej.
Wychrypujesz z trudem, zaciskając swoje powieki. Nie jest Ci łatwo, ale ten wyjazd Ci pomoże. Powrót do domu. Do prawdziwego miejsca na ziemi. Ścierasz opuszkiem palców łzę, zajmując miejsce na tylnym siedzeniu samochodu.
-Na lotnisko , proszę.
Rzucasz cicho, a mężczyzna przytakuje głowa, ruszając przed siebie.


Od autorki:

To mnie teraz chyba naprawdę Bóg opuścił. ! Nie wiem sama co robię, ale chyba tak miało być. Serio, chyba. Mam nadzieje, że Wam się podoba, bo mnie nie za bardzo. Miała być krótka historia, przepełniona smutkiem i łzami, a po woli staje się jakimś badziewnym romansidłem. Przepraszam. Przepraszam jeśli zawiodłam, ale mimo wszystko czekam na Waszą opinię. Pozdrawiam i do napisania ;* Kiedy przyjdzie weekend nadrobię u Was wszystko. Mam nadzieje, że dacie Mi czas, bo po woli muszę zacząć się odnajdywać w szkole, która zaczyna się już w środę :(
Nick wracaj szybko do zdrowia! Szkoda Mi Go taki sympatyczny skoczek, nawet w chwili gdy nieśli Go na noszach  nie opuszczał Go dobry humor  i machał flagą USA. Wracaj szybko. !!

8 komentarzy:

  1. Jak możesz mówić, że zawiodłaś? Mnie się ta historia podoba. Ten rozdział tak samo.
    Uwierz mi, że mam te same ciarki na plecach, co zwykle. Uwierz mi, że przy tym rozdziale również łzy cisną mi się do oczu.
    Biedna Lea zagubiła się w gąszczu swych problemów. Tak naprawdę w cale jej się nie dziwię. Tak naprawdę trudno jest się nie zagubić. Rozumiem zachowanie Andreasa. Zabolał go fakt, że jego dziewczyna ma w sercu nie tylko jego, ale i jego przyjaciela. Zabolało mnie też zachowanie Marinusa. Dlaczego odszedł? Boli go ta sytuacja tak samo jak Leę i Andiego, ale powinien podnieść głowę i po protu stawić czoła wszystkim przeciwnością...
    Nie podoba mi się to, że dziewczyna chce wyjechać z powrotem do Monachium. Nie wiem dlaczego, ale mam ku temu złe przeczucia..
    Obym się myliła...
    Czekam na kolejny rozdział. :3
    Buziaki :*
    PS. Ja też życzę Nickowi powrotu do zdrowia. Ten upadek wyglądał strasznie... :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja również zycze Nickowi by szybko wrócił do nas i by to nie było nic poważnego. Jest tak pozytywną osobą. Uwielbiam go ! A rozdział ? Namieszałaś oj i to bardzo. Jestem ciekawa jak to rozwiążesz. I nie wiem komu bardziej kibicuję Krausowi czy Welliemu. Ich Weiss es nicht. Cudooo, buziaki :D

    OdpowiedzUsuń
  3. kobieto! ta historia robi się coraz ciekawsza, naprawdę.

    a jednak moje domysły co do Marinusa się potwierdziły... no cóż, takie jest życie a my nic na to nie poradzimy.

    mam nadzieję, że od następnego rozdziału wszystko zacznie się powoli układać.

    czekam na 12. rozdział :)

    pozdrawiam :*

    weny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Co Ty mówisz, Kochana? Nikogo nie zawiodłaś!
    Bardzo dobrze, że ta historia z każdym rozdziałem staje się dłuższa ;)
    Nie wiem, co mam powiedzieć... Lea troszkę pogubiła się w swoim życiu, myślach, uczuciach... Kocha Andreasa jak prawdziwego mężczyznę, a Marinusa jak brata. Nie chciała ich krzywdzić, tego jestem pewna. Chciała spróbować, a nie ranić... Jednak w życiu już tak jest. Robimy coś, co uważamy za słuszne, a dopiero później zdajemy sobie sprawę, z tego co zrobiliśmy. Andi powinien wysłuchać dziewczyny w spokoju. Takie jest przynajmniej moje zdanie. I może faktycznie będzie lepiej, jeśli Lea wyjedzie do Monachium, choć na jakiś czas? Być może pomoże jej to poukładać i przemyśleć pewne sprawy. Oby już więcej nie cierpiała.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Dokładnie! To jest ŚWIETNE!! ♥♥♥ No i biedny Nick... Poczucie humoru ma nawet i w takim czasie, więc to chyba dobrze :) Mam nadzieję, że jeszcze wróci do skoków :)
    Lea chyba nie wie, czego chce od życia... Najpierw wyznaje miłóść jednemu, później drugiemu i rani ich obu (obojga?). Może jak wyjedzie do Monachium, przemyśli parę spraw, spotka się ze wszystkimi i będzie coś szło do przodu! Czekam na następny, bo rodzice mnie wołają :/ ♥ Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Lea podjęła dobrą decyzję. Wyjedzie do Monachium i przemyśli sobie kilka spraw. Może zrozumie, że źle zrobiła wyznając miłość im obojgu ;)
    Pozdrawiam i weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Lea! Co ty do cholery robisz?! Ja rozumiem, że kochasz ich obu, ale zdecyduje się dziewczyno! :P Andreas może i nie był z tobą zawsze, ale mu naprawdę na tobie zależy, a ty go teraz zraniłaś. Marinus się znowu nie odzywał, więc niech teraz żałuję. Mam nadzieję, że w Niemczech nie pozostanie na długo i gdy już sobie wszystko przemyśli, przeanalizuje, to wróci :) Pozdrawiam i weny :*
    PS: Jak tylko będziesz mieć czas to wpadnij do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem tu pierwszy raz i co ?? I od razu zalewam się łzami jak Lea. Ohh co ty ze mną zrobiłaś ?? Kurczę naprawdę rozklejam się... Skoki jako temat na bloga, to moja pierwsza styczność z tym.
    Pozdrawiam, życzę powodzenia i zapraszam do mnie ♥
    http://klaudiaczytarecenzuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń