poniedziałek, 26 stycznia 2015

Piętnasty : Możesz powtórzyć.?

Chłopak wpatruje się w Ciebie z otępieniem. Zagryzasz wargi, czując jak po policzku spływają Ci łzy. Kręcisz głową, nakładając na swoje nogi buty, a na ramiona zarzucając cieniutki sweterek. Przystajesz przy drzwiach, spoglądając przez swoje ramie.
-Kolejny raz mnie zawiodłeś, Andreas!
Zatrzaskujesz za sobą drzwi, zbiegając po schodach. Liczy się dla Ciebie zdrowie dziecka, ale pragniesz uciec stąd jak najdalej. Wybiegasz roztrzęsiona na ulicę, słysząc za sobą nawoływanie chłopaka.
-Lea, zaczekaj!
Pospiesznie kierujesz się w stronę centrum. Nie masz ochoty Go widzieć. Może twoja reakcja jest zbytnio wyolbrzymiona, jednak nie dopuszczasz takowego rozwiązania do siebie. Liczy się dla Ciebie ta cholerna chwila ciszy, która rozdzierała twoje serce.
-Lea, proszę porozmawiajmy.
Zatrzymuje Cię, odwracając w swoim kierunku. Spoglądasz na Niego z wyrzutem.
-Zaskoczyłaś Mnie.
Słyszysz Jego niepewny głos. Prychasz, czując jak po policzku spływa kolejna łza. Odsuwasz się , gdy chcę ją zetrzeć.
-Nie byłem na to gotowy, zrozum!
-Co Ty do Mnie mówisz? A sądzisz , że Ja byłam gotowa? Mam dwadzieścia lat. Przechodziłam już kilka razy nawrót choroby, ciąża nie była moim marzeniem, uwierz! Ale w porównaniu do Ciebie potrafię przyjąć to wszystko. Dziecko nie jest niczemu winne.
Rzucasz z urazą, spoglądając wprost w Jego oczy. Jesteś na Niego zła. Nie potrafisz zrozumieć wypowiedzianych przez Niego słów. Starasz się wczuć chociaż trochę w Jego sytuację, ale nawet to nie pozwala Ci zrozumieć Jego stanowiska. Wzdychasz ciężko, zajmując miejsce na pobliskiej ławeczce. Dłonie układasz na swoim brzuchu. Pokaźnym dość wypukleniu, który skrada pierwszy uśmiech każdego, twojego  dnia.
-Chcesz Mnie zostawić? Tak, samą?
Pytasz , spoglądając na Niego po dłuższej chwili czasu. Kręci głową.
-Nie chcę, ale to nie jest dla Mnie łatwe. Obiecuje, że zrobię wszystko by być dobrym ojcem i…i mężem!
Ostatnie słowo jeszcze mocniej Cię zaskakuje. Oddalasz się od Niego, wpatrując tępo w oczy.
-Możesz powtórzyć.?
-Chcę być dobrym ojcem i mężem!
Dodaje z dumą, biorą Cię na ręce. Okręca się z Tobą wokół własnej osi. Kręcisz ze śmiechem głową. A weś tu człowieku zrozum faceta, który jest gorszy od kobiety w ciąży! Całujesz Go w policzek. Kochasz tego wariata. Pragniesz z Nim stworzyć szczęśliwą rodzinę!


~*~

            -Lea.
            Uśmiechasz się w stronę mężczyzny, podnosząc równocześnie z plastikowego krzesełka.
-Dzień dobry.
Mówisz spokojnie, poprawiając na ramieniu torbę. Boisz się dzisiejszego dnia. Kontrolne badania.
-Zapraszam!
Mężczyzna uśmiecha się do Ciebie. Odwzajemniasz gest, z trudem przełykając ślinę. Przekraczasz próg gabinetu, a specyficzny zapach szpitala , wywołuje Cię o mdłości. Zajmujesz miejsce na krześle, spoglądając na poczynania lekarza. Zdenerwowana wodzisz po pomieszczeniu.
-A więc…wyniki nie są najgorsze, ale niepokoi mnie jedna kwestia, dlatego musimy je powtórzyć.
Przytakujesz bezwładnie głową. W sobie zbierasz się na to, aby poinformować lekarza o dziecku. O tym, że pragniesz Je urodzić.
-Panie doktorze…
Zaczynasz niepewnie, spoglądając na mężczyznę.
-Słucham?
Przełykasz z trudem ślinę.
-Ja…jestem w ciąży.
Szepczesz, spuszczając głowę. Mężczyzna wzdycha, a do twoich uszu dociera również dźwięk rozrywanych kartek.
-Wiem. Wyniki badań nigdy nie kłamią, jednak…nie mam dla Ciebie dobrych wiadomości. Jeśli moje obawy się potwierdzą, nie donosisz ciąży.
Spoglądasz na Niego z zaskoczeniem i łagodnie rozchylonymi wargami, zamykasz je pośpiesznie, sznurując. Kręcisz głową, podnosząc się z miejsca.
-Pan ma zrobić wszystko, abym mogła je urodzić!
Rzucasz nerwowo, zaciskając swoje dłonie wokół brzucha. Łzy bezwładnie spływają po twoich policzkach.
-Jeśli moje obawy się potwierdzą, nie będziesz miała szans na narodziny dziecka!
Kręcisz głową, kierując się do wyjścia. Nagle w sali pojawia się druga z lekarek. Uśmiechasz się blado w Jej kierunku, powracając wzrokiem na mężczyznę.
-Jeśli tak…oczekuję zmiany lekarza. Natychmiast! 
Jesteś pewna. Od jakiegoś czasu już sama podejmujesz za siebie decyzje. Dzisiaj również w imię waszego dziecka. Przełykasz z trudem ślinę.
-Pani Fischer, proszę przetłumaczyć pacjentce, że ciąża w trakcie , gdy jest zagrożenie nawrotem białaczki, jest czymś niemożliwym!
Mężczyzna nerwowo spogląda na swoją koleżankę po fachu. Kobieta jednak nie daje Mu takiej odpowiedzi, jakiej oczekiwał.
-Nic nie jest niemożliwe. Sądzę, że pacjentka może urodzić dziecko. Nie będzie to proste, ale również nie niemożliwe!
Uśmiechasz się łagodnie w Jej stronę. Kobieta odwzajemnia twój gest, gładząc dłonią po ramieniu.
-Dobrze się Pani czuje?
Pyta nagle, na co Ty kręcisz przecząco głową. Od jakiegoś czasu odczuwasz mocne fale gorąca i to, jakby grunt osuwał Ci się spod nóg.
-Dlaczego jest tutaj tak gorąco?
Pytasz głucho, po woli osuwając się w ramionach kobiety. Później przed oczami masz już tylko ciemność.


~*~

-Lea.
Słyszysz ciepły głos Andreasa. Powolnie starasz się otworzyć ociężałe powieki. Uśmiechasz się blado, zaciskając dłoń chłopaka.
-Skarbie…
Gładzi twój policzek, całując w czubek głowy. Z trudem poruszasz się na szpitalnym łóżku. Krzywisz się na nagłą falę pulsującego bólu. Oddychasz ciężko, dłońmi gładząc ciążowy brzuszek.
-Pani Leo, nie wiem za bardzo co mam robić, w karcie nie ma zapisanego lekarza prowadzącego.
Jedna z pielęgniarek wybudza Cię z zamyślenia. Wodzisz po pomieszczeniu z uśmiechem spoglądając na kobietę.
-Pani Fischer. Od dzisiaj to Ona zostaje moim lekarzem prowadzącym.
Mówisz z uśmiechem, na co Kobieta odwzajemnia gest, odbierając od zdezorientowanej pielęgniarki  kartę zdrowia. Chwilę rozmawiają na temat zaleceń wobec Ciebie.
-Zaczynamy walkę, Pani Leo.!
Uśmiechasz się serdecznie, przytakując głową.


Od autorki:
Rozdział bardzo na tak ! Mam nadzieje, że macie co do niego podobne uczucia :)
Opowiadanie jest już zakończone. Czas teraz tylko na publikację końcówki :(
Zdążyłam się już przyzwyczaić do Andreasa , Lei. Nie wiem, ale każde rozstanie z opowiadaniem, tak dziwienie wiele Mnie kosztuje. Niestety wszystko ma swój koniec, a może raczej czas :) 
Kto tak jak Ja nie mógł spać wczorajszej nocy? ^^

Pozdrawiam Was serdecznie i do następnego ;*

7 komentarzy:

  1. O matko. Tyle emocji! ♥
    Na początku dziękuję za piękny komentarz ;)
    Szczerze? UWIELBIAM CIĘ!
    Hahaha, teraz pomyślisz ` jakaś wariatka` hahaha.
    Trochę przypomina mi to jakże smutną historię z filmu ` Nad życie ` - mam nadzieję, że Lea i dziecko będą żyli! Nie wyobrażam sobie innego końca!
    Ach Welli ,mój Andi ♥♥♥
    Będzie wspaniałym ojcem i mężem!
    Lea niech walczy! Dla dziecka, dla Wellingera i dla siebie!
    Czekam niestety na tą końcówkę ;c
    BUZIAKI! ♥
    PS: Wspólne opowiadanie? - CIEKAWA PROPOZYCJA!
    Hahaha :)
    Papa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Mi miło hahah. Dziękuję za takie miłe słowa! :)
      Raczej pomyśle, że taka sama wariatka jak Ja, a Mi potrzeba takich osób wokół także wiesz <3
      Bardzo ciekawa! :D Jestem otwarta na twoje propozycje :)
      Buziaki :*

      Usuń
  2. Widzę, że czerpiesz motyw z "Nad życie".
    Mam nadzieję, że historia Lei nie skończy się tak, jak historia Agaty.

    Weny! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. o matko, popłakałam się. rzadko to robię, ale jak już, to mam ku temu powód.

    przepięknie napisałaś ten rozdział ♥ a motyw z "Nad życie" jest fantastyczny w Twoim wykonaniu ♥

    rozdział wspaniały, czekam na następny :)

    pozdrawiam :*

    weny! duuużooo weny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Lea da radę! Wierzę w nią :)
    Jeszcze będzie żoną Wellingera :D
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ohhh.... błagam. Tylko niech to nie będzie historia rodem Agaty Mróz.

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja już miałam nadzieję, że będzie dobrze... Kurcze, Andreas jednak zachował się dojrzale! Nie spodziewałam się tego po nim. Oby wszystko skończyło się dobrze :))
    Lecę czytać dalej :*

    OdpowiedzUsuń