Chłopak
wpatruje się w Ciebie z otępieniem. Zagryzasz wargi, czując jak po policzku
spływają Ci łzy. Kręcisz głową, nakładając na swoje nogi buty, a na ramiona
zarzucając cieniutki sweterek. Przystajesz przy drzwiach, spoglądając przez
swoje ramie.
-Kolejny
raz mnie zawiodłeś, Andreas!
Zatrzaskujesz
za sobą drzwi, zbiegając po schodach. Liczy się dla Ciebie zdrowie dziecka, ale
pragniesz uciec stąd jak najdalej. Wybiegasz roztrzęsiona na ulicę, słysząc za
sobą nawoływanie chłopaka.
-Lea,
zaczekaj!
Pospiesznie
kierujesz się w stronę centrum. Nie masz ochoty Go widzieć. Może twoja reakcja
jest zbytnio wyolbrzymiona, jednak nie dopuszczasz takowego rozwiązania do
siebie. Liczy się dla Ciebie ta cholerna chwila ciszy, która rozdzierała twoje
serce.
-Lea,
proszę porozmawiajmy.
Zatrzymuje
Cię, odwracając w swoim kierunku. Spoglądasz na Niego z wyrzutem.
-Zaskoczyłaś
Mnie.
Słyszysz
Jego niepewny głos. Prychasz, czując jak po policzku spływa kolejna łza.
Odsuwasz się , gdy chcę ją zetrzeć.
-Nie
byłem na to gotowy, zrozum!
-Co
Ty do Mnie mówisz? A sądzisz , że Ja byłam gotowa? Mam dwadzieścia lat.
Przechodziłam już kilka razy nawrót choroby, ciąża nie była moim marzeniem,
uwierz! Ale w porównaniu do Ciebie potrafię przyjąć to wszystko. Dziecko nie
jest niczemu winne.
Rzucasz
z urazą, spoglądając wprost w Jego oczy. Jesteś na Niego zła. Nie potrafisz
zrozumieć wypowiedzianych przez Niego słów. Starasz się wczuć chociaż trochę w
Jego sytuację, ale nawet to nie pozwala Ci zrozumieć Jego stanowiska. Wzdychasz
ciężko, zajmując miejsce na pobliskiej ławeczce. Dłonie układasz na swoim
brzuchu. Pokaźnym dość wypukleniu, który skrada pierwszy uśmiech każdego,
twojego dnia.
-Chcesz
Mnie zostawić? Tak, samą?
Pytasz
, spoglądając na Niego po dłuższej chwili czasu. Kręci głową.
-Nie
chcę, ale to nie jest dla Mnie łatwe. Obiecuje, że zrobię wszystko by być
dobrym ojcem i…i mężem!
Ostatnie
słowo jeszcze mocniej Cię zaskakuje. Oddalasz się od Niego, wpatrując tępo w
oczy.
-Możesz
powtórzyć.?
-Chcę
być dobrym ojcem i mężem!
Dodaje
z dumą, biorą Cię na ręce. Okręca się z Tobą wokół własnej osi. Kręcisz ze
śmiechem głową. A weś tu człowieku zrozum faceta, który jest gorszy od kobiety
w ciąży! Całujesz Go w policzek. Kochasz tego wariata. Pragniesz z Nim stworzyć
szczęśliwą rodzinę!
~*~
-Lea.
Uśmiechasz się w stronę mężczyzny,
podnosząc równocześnie z plastikowego krzesełka.
-Dzień
dobry.
Mówisz
spokojnie, poprawiając na ramieniu torbę. Boisz się dzisiejszego dnia.
Kontrolne badania.
-Zapraszam!
Mężczyzna
uśmiecha się do Ciebie. Odwzajemniasz gest, z trudem przełykając ślinę.
Przekraczasz próg gabinetu, a specyficzny zapach szpitala , wywołuje Cię o
mdłości. Zajmujesz miejsce na krześle, spoglądając na poczynania lekarza.
Zdenerwowana wodzisz po pomieszczeniu.
-A
więc…wyniki nie są najgorsze, ale niepokoi mnie jedna kwestia, dlatego musimy
je powtórzyć.
Przytakujesz
bezwładnie głową. W sobie zbierasz się na to, aby poinformować lekarza o
dziecku. O tym, że pragniesz Je urodzić.
-Panie
doktorze…
Zaczynasz
niepewnie, spoglądając na mężczyznę.
-Słucham?
Przełykasz
z trudem ślinę.
-Ja…jestem
w ciąży.
Szepczesz,
spuszczając głowę. Mężczyzna wzdycha, a do twoich uszu dociera również dźwięk
rozrywanych kartek.
-Wiem.
Wyniki badań nigdy nie kłamią, jednak…nie mam dla Ciebie dobrych wiadomości.
Jeśli moje obawy się potwierdzą, nie donosisz ciąży.
Spoglądasz
na Niego z zaskoczeniem i łagodnie rozchylonymi wargami, zamykasz je
pośpiesznie, sznurując. Kręcisz głową, podnosząc się z miejsca.
-Pan
ma zrobić wszystko, abym mogła je urodzić!
Rzucasz
nerwowo, zaciskając swoje dłonie wokół brzucha. Łzy bezwładnie spływają po
twoich policzkach.
-Jeśli
moje obawy się potwierdzą, nie będziesz miała szans na narodziny dziecka!
Kręcisz
głową, kierując się do wyjścia. Nagle w sali pojawia się druga z lekarek.
Uśmiechasz się blado w Jej kierunku, powracając wzrokiem na mężczyznę.
-Jeśli
tak…oczekuję zmiany lekarza. Natychmiast!
Jesteś
pewna. Od jakiegoś czasu już sama podejmujesz za siebie decyzje. Dzisiaj
również w imię waszego dziecka. Przełykasz z trudem ślinę.
-Pani
Fischer, proszę przetłumaczyć pacjentce, że ciąża w trakcie , gdy jest
zagrożenie nawrotem białaczki, jest czymś niemożliwym!
Mężczyzna
nerwowo spogląda na swoją koleżankę po fachu. Kobieta jednak nie daje Mu takiej
odpowiedzi, jakiej oczekiwał.
-Nic
nie jest niemożliwe. Sądzę, że pacjentka może urodzić dziecko. Nie będzie to
proste, ale również nie niemożliwe!
Uśmiechasz
się łagodnie w Jej stronę. Kobieta odwzajemnia twój gest, gładząc dłonią po
ramieniu.
-Dobrze
się Pani czuje?
Pyta
nagle, na co Ty kręcisz przecząco głową. Od jakiegoś czasu odczuwasz mocne fale
gorąca i to, jakby grunt osuwał Ci się spod nóg.
-Dlaczego
jest tutaj tak gorąco?
Pytasz
głucho, po woli osuwając się w ramionach kobiety. Później przed oczami masz już
tylko ciemność.
~*~
-Lea.
Słyszysz
ciepły głos Andreasa. Powolnie starasz się otworzyć ociężałe powieki.
Uśmiechasz się blado, zaciskając dłoń chłopaka.
-Skarbie…
Gładzi
twój policzek, całując w czubek głowy. Z trudem poruszasz się na szpitalnym
łóżku. Krzywisz się na nagłą falę pulsującego bólu. Oddychasz ciężko, dłońmi
gładząc ciążowy brzuszek.
-Pani
Leo, nie wiem za bardzo co mam robić, w karcie nie ma zapisanego lekarza
prowadzącego.
Jedna
z pielęgniarek wybudza Cię z zamyślenia. Wodzisz po pomieszczeniu z uśmiechem
spoglądając na kobietę.
-Pani
Fischer. Od dzisiaj to Ona zostaje moim lekarzem prowadzącym.
Mówisz
z uśmiechem, na co Kobieta odwzajemnia gest, odbierając od zdezorientowanej
pielęgniarki kartę zdrowia. Chwilę
rozmawiają na temat zaleceń wobec Ciebie.
-Zaczynamy
walkę, Pani Leo.!
Uśmiechasz
się serdecznie, przytakując głową.
Od autorki:
Rozdział
bardzo na tak ! Mam nadzieje, że macie co do niego podobne uczucia :)
Opowiadanie
jest już zakończone. Czas teraz tylko na publikację końcówki :(
Zdążyłam
się już przyzwyczaić do Andreasa , Lei. Nie wiem, ale każde rozstanie z
opowiadaniem, tak dziwienie wiele Mnie kosztuje. Niestety wszystko ma swój
koniec, a może raczej czas :)
Kto tak jak Ja nie mógł spać wczorajszej nocy? ^^
Kto tak jak Ja nie mógł spać wczorajszej nocy? ^^
Pozdrawiam
Was serdecznie i do następnego ;*
O matko. Tyle emocji! ♥
OdpowiedzUsuńNa początku dziękuję za piękny komentarz ;)
Szczerze? UWIELBIAM CIĘ!
Hahaha, teraz pomyślisz ` jakaś wariatka` hahaha.
Trochę przypomina mi to jakże smutną historię z filmu ` Nad życie ` - mam nadzieję, że Lea i dziecko będą żyli! Nie wyobrażam sobie innego końca!
Ach Welli ,mój Andi ♥♥♥
Będzie wspaniałym ojcem i mężem!
Lea niech walczy! Dla dziecka, dla Wellingera i dla siebie!
Czekam niestety na tą końcówkę ;c
BUZIAKI! ♥
PS: Wspólne opowiadanie? - CIEKAWA PROPOZYCJA!
Hahaha :)
Papa :)
Bardzo Mi miło hahah. Dziękuję za takie miłe słowa! :)
UsuńRaczej pomyśle, że taka sama wariatka jak Ja, a Mi potrzeba takich osób wokół także wiesz <3
Bardzo ciekawa! :D Jestem otwarta na twoje propozycje :)
Buziaki :*
Widzę, że czerpiesz motyw z "Nad życie".
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że historia Lei nie skończy się tak, jak historia Agaty.
Weny! ;*
o matko, popłakałam się. rzadko to robię, ale jak już, to mam ku temu powód.
OdpowiedzUsuńprzepięknie napisałaś ten rozdział ♥ a motyw z "Nad życie" jest fantastyczny w Twoim wykonaniu ♥
rozdział wspaniały, czekam na następny :)
pozdrawiam :*
weny! duuużooo weny!
Lea da radę! Wierzę w nią :)
OdpowiedzUsuńJeszcze będzie żoną Wellingera :D
Buziaki ;*
Ohhh.... błagam. Tylko niech to nie będzie historia rodem Agaty Mróz.
OdpowiedzUsuńA ja już miałam nadzieję, że będzie dobrze... Kurcze, Andreas jednak zachował się dojrzale! Nie spodziewałam się tego po nim. Oby wszystko skończyło się dobrze :))
OdpowiedzUsuńLecę czytać dalej :*