sobota, 6 grudnia 2014

Trzeci: To Wy się znacie?


Leżysz na łóżku , łagodnie pokaszlując. Twoja wczorajsza wędrówka po mieście z rozpiętym płaszczem i brakiem czapki, okazuje właśnie swoje efekty. Wzdychasz ciężko, przewracając się na lewy bok. Ukrywasz swoją chłodną dłoń pod poduszką, zamykając powieki. Chcesz chociaż na chwilę zasnąć. W spokoju zamknąć oczy i oddać się w ramiona morfeusza. Jednak jak na złość sen nie przychodzi . a stan ogólniej frustracji nie pozwala Ci już w spokoju leżeć na miękkim materacu łóżka. Otulasz się szczelnie swoim kocem, spuszczając delikatnie nogi na chłodną podłogę. Kierujesz się w stronę bujanego fotela, w którym zajmujesz wygodną pozycję. Przymykasz powieki, czując jak ich ciężar narasta. Delikatnie odbijasz się palcami od twardego podłoża, łagodnie bujając się raz w przód, a raz w tył. Czujesz błogość , która ogarnia twoje ciało. Ciszę i spokój, które pozwalają w spokoju przemyśleć Ci całe twoje życie. Nie było, ani nie jest ono zbyt kolorowe. Nie możesz sobie powiedzieć, że jesteś z niego pełni zadowolona. O ile dzieciństwo miałaś udane o tyle czasy nastoletniego buntu, wolałabyś oddać w zapomnienie. Za darmo, bez jakiej kolwiek ceny. 
-Lea?
Podnosisz zamglone spojrzenie znad ciemnych paneli, które równomiernie układają się na ziemi. Uśmiechasz się blado na widok znajomej twarzy swojego przyjaciela. Nie odzywasz się. Milczysz, spoglądając na Jego poczynania. Na to jak zajmuje miejsce naprzeciw Ciebie i wbija w twoją bladą twarz, swoje bystre spojrzenie. Spuszczasz głowę, a niesforne kosmyki twoich włosów, otulają palące się ze wstydu policzki.
-Dlaczego nic Mi nie powiedziałaś?
Kręcisz głową, czując nieprzyjemny, słony posmak na swoich wargach. Odkaszlujesz, ale nawet to nie ułatwia Ci wyduszenia z siebie nawet głupiego dźwięku. Czujesz poczucie winy. Czujesz jakbyś zataiła coś bardzo ważnego, ale…Ty po prostu się bałaś. Nie chciałaś litości i poczucia, że jest ktoś przy Tobie z obowiązku. Chciałaś być tylko szczęśliwą. Choćby na moment. Przez głupią chwilę.
-Miałam swoje powody.
Wychrypujesz niemal bezgłośnie. Odwracasz głowę, zaciskając z całych sił powieki. Słone łzy bezwładnie spływają po twoich policzkach, a wargi mimowolnie pod ich wpływem drżą. Całe twoje ciało drży.
-Lea, przecież wiesz, że możesz Mi zaufać. Jesteśmy przyjaciółmi, prawda?
Czujesz jak Jego ciepłe dłonie  otulają twoje wilgne policzki, nadając tym samym kres spływającym łzą. Oblizujesz nerwowo spierzchnięte wargi, uciekając wzrokiem od Jego palącego spojrzenia.
-Wiem!?
Twój głos drży, a nutka zawahania, brutalnie przeszywa , panującą między Wami ciszę. Nic tak mocno nie zadaje Ci bólu, jak ta chwila zastoju i rozmyślania, czy jesteś tego pewna.
Widzisz Jego zaskoczone spojrzenie. Znacie się kilka miesięcy. Od samego początku ten uroczy chłopak skradł twoje serce. Na początku broniłaś się przed tym, aby przyznać przed samą sobą, że z każdym kolejnym dniem zaczął znaczyć coraz więcej. Dla Ciebie. Dla twojego serca. Dla całego twojego życia po prostu.
-Białaczka to nie grypa…z tego nie wrócę po kilku dniowym przyjmowaniu antybiotyku. Jak mogę umrzeć Andreas. Umrzeć, rozumiesz?
Twój przepełniony paniką głos, przeszywa brutalnie twoja głowę, która mimowolnie pulsuje z bólu. Chłopak spogląda na  Ciebie tym samym ciepłym spojrzeniem, mocno wtulając Cię po chwili z całych sił, do swojej wysportowanej sylwetki. Zaciskasz swoje dłonie w pieści, uderzając bezwładnie o Jego klatkę piersiową. Jego ciepło i zapach perfum, nagle Cię uspakajają, a nawet blady uśmiech pojawia się na twoich wargach. To prezent od Ciebie. Jednak po chwili wracają do Ciebie pesymistyczne myśli, które rozcinają twoje wierzące naiwnie serce, na drobne kawałeczki. Nie potrafisz już sobie radzić z tą sytuacją. Sama nie chcesz przywiązywać do siebie ludzi, a tym czasem sama zatracasz się w Ich obecności. Lisa i Andreas są dla Ciebie najważniejszymi osobami, oczywiście nie wliczając twoich rodziców, którzy chuchają na Ciebie, aby nic złego Ci się nie przydarzyło. Za późno! Oddalasz się od Niego, wybiegając pośpiesznie z swoje sypialni. Zbiegasz bezwładnie po schodach.
-Lea!
Odwracasz się na pięcie, spoglądając na chłopaka, który stoi na samym szczycie schodów. Zamglonym spojrzeniem lustrujesz Jego sylwetkę, czując jak Jego wyraz coraz mocniej się zamazuje. Kręcisz bezwładnie głową, opadając na zimną podłogę.  W tej chwili nie czujesz już nic.

*

Po woli otwierasz ociężałe powieki, rozglądając się tępym spojrzeniem wokół siebie. Białe ściany i dźwięk pikającej aparatury uświadamia Ci gdzie jesteś. Ocierasz dłonią swoją twarz, przeczesując wilgne włosy. Krzywisz się nieznacznie, podnosząc z miejsca. Masz ochotę odpiąć te wszystkie, przymocowane do swoich dłoni kabelki. Zaciskasz wokół nich swoje palce.
-Zostaw to!
Spoglądasz w stronę drzwi z łagodnie rozchylonymi wargami, zaskoczona czyją kolwiek obecnością wokół Ciebie. Spoglądasz z nie dowierzaniem na mężczyznę, który nagle znalazł się przy Tobie. Z zaskoczeniem obserwujesz Jego poczynania. To jak układa Cię na poduszce, okrywając szczelnie kołdrą.
-Nie musiał pan tego robić…było by lepiej.
Rzucasz obojętnie, odwracając głowę w stronę okna, za którym łagodne płatki śniegu, opadały bezwładnie na parapet. Zima coraz mocniej rozpoczyna się na niemieckiej ziemi. Wzdychasz ciężko, spoglądając w bok. Nie potrafisz opisać swojego zaskoczenia, gdy dostrzegasz na krześle chłopaka, który spogląda na Ciebie z uśmiechem. Krzywisz się, przywołując się do pozycji siedzącej. 
-Ja nie wiem kim jesteś i lepiej żebym nie wiedziała, ale możesz sobie iść. Nic Cię tutaj nie trzyma, śmiało!
Mówisz jak nakręcona , a chłopak z uwagą Ci się przygląda. Przytakuje głową, ale Jego ciało nawet nie drży. Wciąż siedzi przed Tobą, przyglądając Ci się uważnie. Wzdychasz głośno, opadając na poduszkę.
-Wkurzający Pan jest!
Rzucasz z obojętnością, spoglądając na bruneta. Uśmiech nawet na moment nie znika z Jego warg, a Jego ciemne tęczówki nie z spuszczają z Ciebie nawet na chwilę spojrzenia.
-Nie jesteś pierwszą osobą, która Mi to mówi! Jednak nienawidzę jak ktoś zwraca się do Mnie na per Pan, Marinus jestem!
Jego blada i koścista dłoń kieruje się w twoją stronę, a Ty z bacznością się jej przyglądasz. Nie wiesz co masz robić. Nie znasz Go. Pojawił się tak nagle, ale jednak zdajesz się zaryzykować. Zatrzaskujesz ją w delikatnym uścisku, szepcząc cicho swoje imię. Z zaskoczeniem obserwujesz każdy Jego ruch. To jak dłonią przeczesuje włosy i jak upija łyk wody mineralnej z trzymanej w dłonie butelki.
-Coś nie tak?
Jego głos wybudza Cię z zamyślenia. Kręcisz z bladym uśmiechem głową, układając się wygodnie na łóżku. Nie zamykasz jednak oczu. Mimowolnie z czasem stajesz się coraz bardziej nie ufna. Uchylasz delikatnie jedną powiekę, dostrzegając jak chłopak pośpiesznie opuszcza twoją salę. Wzdychasz cicho, spoglądając na zatrzaskujące się bezwładnie drzwi od swojej Sali. Nie znasz Go, ale teraz jesteś Mu wdzięczna. Uchronił Cię przed głupotą, ale skoro masz umrzeć, to lepiej teraz , niż później, prawda?
Dźwięk otwieranych drzwi wybudza Cię z zamyślenia, jednak tym razem w pomieszczaniu pojawia się zdenerwowany Wellinger
 -Lea!
Obejmuje Cię ramionami, mocno zamykając w swoim uścisku. Odwzajemniasz gest , przymykając delikatnie powieki.
 -Jak widzisz nic Jej nie jest!
Słyszysz znajomy głos, na co z zaskoczeniem oddalasz się od Andreas.
-To Wy się znacie?
Spoglądasz zaskoczona na Nich, oddalając się od Wellingera. Marszczysz brwi, uważnie się Im przyglądając. Czekasz na chociaż krótkie słowo wyjaśnienia, ale wtedy nagle do Sali wbiegają twoi rodzice. Wtulasz się w Ich ciała, szepcząc cicho, że nic Ci nie jest i czujesz się dobrze.
-Dziękuję chłopaki!
Słyszysz głos swojego taty, który gestem dłoni dziękuję Marinusowi i Andreasowi.
-Chwileczka, bo Ja tutaj chyba czegoś nie rozumiem…a Ty tato skąd Go znasz?
Spoglądasz  na Nich, na co twój tata posyła Ci zaskoczone spojrzenie. Kręcisz głową, krzyżując swoje dłonie na piersi. Widzisz jak Andreas nerwowo przeciera dłonią kark, a twój tata miota się w wypowiadanych przez siebie cicho słowach, na co Marinus tylko posyła Ci łagodny uśmiech. Odwzajemniasz mimowolnie gest. Inaczej nie potrafisz. Każdy gest ukazywany przez chłopaka jest zaraźliwy.

*

A jednak.
Marinus też jest skoczkiem, a Ty już wierzyłaś w to, że jest zwykłym chłopakiem, który wypełni pustkę po tym jak Andreas i twój tata zaczną sezonowe turne.
Następnego dnia opuszczasz już szpital. Cieszysz się, chociaż nie masz ochoty wracać do pustego niemal domu. Tylko Ty i twoja mama oraz stos głupich myśli, które nie pozwalają w nocy zasnąć.
Przewracasz się po raz kolejny, coraz ciężej oddychając. Czujesz się coraz gorzej. Mimo, że w wynikach badań nie dostrzeżono niczego bardziej niepokojącego, niże tego , że białaczka się rozwija to i tak każde dnia traciłaś coraz więcej siło. Coraz więcej chęci do życia. Otwierasz oczy, podnosząc się z miejsca. Twój płytki oddech odbija się echem w twoich myślach. Błądzisz spojrzeniem po topiącym się w mroku pomieszczeniu, starając się uspokoić. Jutro zawody. Pierwszy konkurs indywidualny w tym sezonie. Chcesz na nim być. Bardzo chcesz, jednak wcześniej musisz się znaleźć w całkiem innym miejscu.

Od autorki:
To jest ten rozdział z tytułu tych nie najlepszych. Troszkę nudny , ale następnym już zacznie się dziać o wiele więcej i historia będzie kierować się na tory  ku końcowi. Na razie mamy to. Nie jestem w pełni zadowolona  z niego , ale mam nadzieje, że Wasze zdanie jest inne…:)
Dzisiaj Mikołaj…dostałyście już jakieś prezenty?
Lecę nadrabiać zaległości u Was :) Buziaki ;* 

5 komentarzy:

  1. Jestem! :) Spóźniona jak zwykle, ale mam nadzieję, że mi wybaczysz :)
    Dlaczego ta historia jest taka smutna, co? :( Jak przeczytałam informacje odnośnie tego, że ma być krótka to niestety przygotowuję się na najgorsze zakończenie... choć może się mylę :D
    Lea powinna zawalczyć i podjąć leczenie. Przecież nic tym nie traci, a jedynie może zyskać i to nie byle, co tylko życie! Przecież jest młoda, ma do tego prawo... Jej bliskim na pewno będzie trudno pogodzić się z jej stratą, więc niech walczy... Wiem, że to trudne. Wiem, że to nie łatwe. Ale jednak...
    Czekam na nowość, pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się podoba... <3
    Andreas jest taki uroczy! Chciałabym, żeby między nimi coś się wydarzyło. Chciałabym, żeby coś ich połączyło. Wiem jednak, że nie będzie to takie proste, ponieważ Lea nie chce ranić chłopaka. Rozumiem jej zakłopotanie. Wellinger jest dla niej kimś ważnym, dlatego też nie chce go krzywdzić. Boi się, że nie pokona choroby, rozkocha go w sobie, a on później będzie cierpiał. Ja jednak mam nadzieję, że wszystko skończy się dobrze dla jednego jak i drugiego bohatera.
    Lea ma naprawdę cudownych ludzi dookoła siebie i to powinno też dać jej jakąś motywację. Mam nadzieję, że właśnie z pomocą bliskich odnajdzie wiarę w lepsze jutro, a co najważniejsze odnajdzie drogę do zdrowia. :)
    Czekam na następny! <3
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet nie próbuję sobie wyobrazić, jakbym czuła się ze świadomością, że mogę umrzeć. I nie wiem czy to prawda, że można się przygotować i oswoić, z tą myślą chyba nigdy nie można się oswoić. Zwłaszcza jeśli tutaj, jest coś na czym Ci zależy, to co kochasz i nie chcesz się z tym rozstawać. Tym kimś sa dla Lei rodzice i mam nadzieję, że Andreas.
    Swoją droga smutne jest też to, że skoki, zeson zabiera Jej ojca, Andreasa, a nawet Marinusa, zupełnie obcego chłopaka, z którym myślała, że będzie mogła spędzić czas.
    Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepraszam, że jestem tu dopiero teraz. Miałam tutaj wpaść, ale sobie zapomniałam przez tą naukę :/ Ta historia jest świetna :3 Zakochałam się w niej od prologu <3 Czekam na kolejne odcinki :)
    Pozdrawiam i weny :*
    Wpadnij do mnie na Matthew :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dałaś mi do myślenia tym rozdziałem. Ona musi czuć się okropnie! Bo jak ma się zachowywać młoda dziewczyna, które wie, że zaraz umrze? Co ma robić? Spełniać marzenia? A co jeśli i na to jest za późno?
    Oj, Kochana! Po raz kolejny muszę Ci przyznać, że piszesz tutaj w sposób mistrzowski. Jeszcze nigdy nie czytałam tak pięknie opisanych uczuć chorej dziewczyny.
    Jestem bardzo ciekawa co ona musi jeszcze załatwić zanim znajdzie się na konkursie... Lecę czytać następny :*

    OdpowiedzUsuń