piątek, 19 grudnia 2014

Piąty: Nie patrz na Mnie.

-Zmieniłeś się!
Błądzisz zamglonym spojrzeniem po swojej sypialni, po krótkiej chwili natrafiając na sylwetkę twojej siostry, która maluje się w mroku panującym wokół . Milczysz, po woli analizując  wypowiedziane przez Nią słowa. Ma rację. Z niechęcią przytakujesz głową, czując jak materac twojego łóżka ugina się pod dodatkowym ciężarem. Czujesz Jej ciepła dłoń na swojej nodze i przeszywające wzdłuż ciała spojrzenie. Zastygasz, a każde z twoich mięśni się napina. Nienawidzisz być poddany na Innych. Nie czujesz się komfortowo, gdy Jej bystre spojrzenie przepala twoją skórę.
-Zmieniła Cię. Na lepsze. To śmieszne, że mój brat wreszcie zaczyna przejmować się innymi. Że nie jest już tym cholernym dupkiem i egoistą, który miał wszystko  gdzieś i nie przejmował się niczym prócz czubkiem własnego nosa. Tak Andreas, taki byłeś.
Wzdycha ciężko, na co  Ty uśmiechasz się ironicznie. Żałujesz swojego postępowania i tego jak postrzegałeś osoby znajdujące się przy Tobie. Zawsze żyłeś chwilą. Nie interesowało Cię co będzie jutro i to, czy aby na pewno go dożyjesz. Wszystko to zmieniło się Gdy poznałeś Leę. Dzięki niej zaczynasz wszystko doceniać.
 Nerwowo poruszasz się na łóżko, podnosząc nagle z miejsca. Minęło już kilka dni, a Ty nawet nie zamieniłeś słowa z dziewczyną. Gdy tylko do Niej dzwoniłeś, Ona po prostu odrzucała połączenie. W głębi siebie cieszyło Cię to, ponieważ bałeś się rozmowy z Nią. Bałeś się usłyszeć w Jej głosie nutę złości. Opierasz się o blat swojego birka, ciężko oddychając. Zaciskasz swoje palce wokół drewnianego mebla, czując jak spod twoich powiek spływa pojedyncza łza. Twoja siostra znajduje się przy Tobie, gładząc swoją dłonią twoje plecy. Zaciskasz Jej rękę w uścisku, opierając o niego swój , wilgny policzek.
-Nie daje sobie już rady.
Wyznajesz z trudem. Nie należysz do osób , które otwarcie mówią o swoich problemach, a tym bardziej przyznają się do nich. Bierzesz głębszy oddech, spoglądając prosto w Jej oczy. Dostrzegasz w Jej niebieskich tęczówkach część siebie. Nie dziwi Cię to, bo przecież jesteście rodzeństwem, ale dziwi Cię to, że dopiero teraz zaczynasz dostrzegać te malutkie szczególiki, które kiedyś zdawały się być dla Ciebie obojętne. Dziewczyna mocno przytula Cię do siebie. Milczy, a Ty czujesz , że jest to najlepsze lekarstwo na twoje rozchwiane, obecnie życie.

*

Zajmujesz miejsce na krześle. Z trudem przełykasz ślinę, zaciskając powieki.
Bezwładnym kiwnięciem głowy, dajesz swojej rodzicielce wyczekiwany przez Nią znak. Nieprzyjemny dźwięk urządzenia. Zaciskasz szczelnie swoje powieki, czując nieprzyjemne mrowienie na swojej szyi. Szlochasz cicho, zaciskając swoje palce wokół skrawka koszulki.
Cisza.
Otwierasz oczy. Twoje powieki nawet nie drgają, a wzrok tępo wbija się w malujący na gładkiej tafli lustra, obraz. Łzy bezwładnie spływają po twoich policzkach, ale Ty ich nie ścierasz. Unosisz swoje dłonie nieśmiało ku górze, gładząc opuszkami palców gładką skórę głowy. Przymykasz powieki, wybuchając płaczem. Paniczny krzyk odbija się od ścian łazienki. Tak jak twoje ciało, które bezwładnie  układa się na chłodnej podłodze. Zaciskasz dłonie w pięści, uderzając bezsilnie o twarde płytki. Twoja rodzicielka stara się Cię uspokoić.
-Lea. Córeczko. Włosy odrosną. Skarbie.
Odrzucasz Jej ramiona, wybiegając z pomieszczenia. Zbiegasz po schodach. Zarzucając na swoje ciało niedbale kurtkę, a na głowę kaptur. Płaczesz wybiegając z domu. Biegniesz ile sił przed siebie, ale nagle słyszysz za sobą znajomy głos. Zastygasz w bezruchu, czując Jego ciepłe ramiona i ciało. Zaciskasz swoje dłonie wokół materiału jego kurtki, cicho łkając. Po chwili dociera do Ciebie wszystko. Odpychasz go od siebie, zaciskając swój kaptur, tak aby nie opadł. Spoglądasz na Niego zamglonym spojrzeniem, a pojedyncze łzy spływają po twoich policzkach. On znów przytula Cię do siebie, ale Ty się wyrywasz. Nie chcesz. Krzyczysz, ale to Go też nie powstrzymuje. Do jednej chwili. Nagły chłód. Z paniką ocierasz swoimi dłońmi głowę, naiwnie wierząc, że wyczujesz poliestrowy materiał swojej kurtki. Opadasz na chodnik, zakrywając swoją głowę rękami.
-Nie patrz na Mnie! Nie patrz, proszę!


Od autorki:
Dzisiaj krótko. Wybaczcie, ale nie chciałam na siłę dociskać innych sytuacji. Będą one w następnym rozdziale.  Dzisiaj ze łzami w oczach się z Wami żegnam. I jeszcze raz dziękuję za Waszą obecność moje słonka. :) Buziaki ;*

4 komentarze:

  1. Łał... masz talent dziewczyno. Nie ma co. <3
    Wiesz, że zawsze, za każdym razem, kiedy czytam Twoje rozdziały mam gęsią skórkę i chce mi się płakać?
    Potrafisz zawładnąć emocjami czytelnika, to jest piękne. :)
    Rozumiem Leę, spadło na nią wiele. Może te ścięte włosy są dla niej jakąś oznaką przegranej? Nie wiem, tak to sobie ujęłam w głowie. ;)
    Andreas jest wspaniałym chłopakiem. Widać, że zależy mu na dziewczynie...
    Nie chcę pisać własnego zakończenia, bo nie wiem, jak Ty możesz mnie zaskoczyć. :)
    Czekam na kolejny rozdział. :*
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne <3
    Lee naprawdę przeżywa teraz trudne chwilę i w pełni rozumiem jej zachowanie. Utrata włosów dla dziewczyny to coś strasznego. A Andreas jak zawsze znajduję się w dobrym miejscu i czasie ;) To naprawdę świetny chłopak :3 Dobrze, że się zmienił :) Pozdrawiam i weny :*
    PS: Zapraszam na nową historię , na zapoznanie się z bohaterami i zwiastunem :)
    http://zniszczone-marzenia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie to wszystko smutne! Dlaczego tak się dzieje, że ludzie muszę cierpieć, zmagać się z chorobami, jednocześnie walcząc o to by ich bliscy nie cierpieli? Przecież tak się nie da...
    Andreas zmienił swoje zachowanie i dobrze. Jego miejsce jest przy dziewczynie mimo tego, że ona nie chce go widzieć. Ma prawo się tak zachowywać, ale on nie może się poddawać... Oboje muszą walczyć.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ahhhhh jakie ja mam ciarki. Smutno jest bardzo. Szkoda, że bohaterka ma takie a nie inne nastawienie do choroby. Przecież 3/4 szans na wyzdrowienie wiąże się z nastawieniem psychicznym. Na szczęście Andi wiedział jak się zachować. Nie zachował się jak jakiś małolat tylko ... nawet się mogę pokusić o takie spostrzeżenie, że jak facet :)
    Przepraszam, że nie komentowałam i mi się zrobiły zaległości, ale miałam bardzo dużo nauki przed świętami. Na szczęście teraz jest troszkę więcej czasu :)
    Pozdrawiam! :D

    let---it---go.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń