niedziela, 28 grudnia 2014

Ósmy : Tutaj nie chodzi o Ciebie, a o Mnie.

-Dlaczego się nie odzywałeś?
Pytasz ponownie, jak najciszej potrafisz. Boisz się odpowiedzi. Po chwili żałujesz, że pozwoliłaś temu pytaniu, opuścić twoje myśli.
Spuszczasz głowę, zajmując miejsce na pobliskim murku. Dłonią strzepujesz pozostałości śniegu na nim, obserwując nikle, blade płatki , które rozpuszczają się w twojej dłoni. 
-Musiałem sobie to wszystko na spokojnie poukładać . Wybacz Lea. Tutaj nie chodzi o Ciebie, a o Mnie.
Mówi, a Ty wpatrujesz się w Niego z osłupieniem. Kręcisz głową, czując piekące w kącikach oczu, łzy.
-Nie musisz Mi niczego tłumaczyć . Rozumiem wszystko bardzo dobrze.
Zeskakujesz z miejsca, kierując się przed siebie. Nie zważasz na nawołania ze strony skoczka. Lekceważysz je, kierując się przed siebie. Dopiero po jakimś czasie, spoglądasz za siebie. Zamglonym spojrzeniem lustrujesz Jego sylwetkę, kręcąc głową
-Zawiodłam się na Tobie, Andreas!
Szepczesz przez łzy, biegnąc przed siebie.

*

Z otępieniem wpatrujesz się w znikając coraz bardziej z pola twojego widzenia, sylwetkę dziewczyny. Klniesz pod nosem, z całych sił kopiąc pobliski konar drzewa. Oblizujesz językiem spierzchniętą wargę, spoglądając na Nią ostatni raz. Widzisz jak stoi. Wpatruje się w Ciebie. Czujesz Jej ból. Widzisz łzy , szklące się w Jej oczach i wargi. Wargi, które szepczą, tak brutalnie raniące Cię słowa. Kręcisz głową, przeczesując dłonią włosy. Nie zważałeś na to, że jest zimno, a na twojej głowie nie spoczywa sponsorowska czapka. W obecnej chwili liczyła się twoja głupota. Zraniłeś Ją. Jakby już nie starczało Jej bólu i smutku.
Po chwili dociera do Ciebie wszystko. Ile sił w nogach biegniesz w kierunku, w którym udała się Lea. Bacznym wzrokiem otulasz pobliskie okolice, starając się dostrzec smukłą sylwetkę dziewczyny. Kiedy Ją widzisz, zwalniasz krok. Z każdym milimetrem, słyszysz Jej płacz. Krzywisz się , czując niemiłosierne ukłucie w klatce piersiowej. Twoje serce. Serce bijące właśnie dla Niej.
-Przepraszam za to, że jestem idiotą. Przepraszam za to, że nie było Mnie przy Tobie, kiedy potrzebowałaś Mnie najbardziej. Wybacz za to, że nie potrafię być idealny. Przepraszam po prostu za wszystko…
Stajesz tuż za Nią. Czujesz jak drży, gdy dotykasz Jej ramienia. Widzisz też jak pośpiesznie strzepuje twoją dłoń, oddalając się od Ciebie na kilku centymetrową odległość. Widzisz ból kotłujący się w Jej ciemnych tęczówkach.
-Przepraszam. Przepraszam. Przepraszam, Lea.
Krzyczysz, ale Ona wciąż wpatruje się w Ciebie z pogardą. Widzisz w Jej oczach ból i słowa, które echem odbijają się w twoich myślach. Kręci głową, ciężko oddychając. Zbliżasz się do Niej, jednak ona odsuwa się po raz kolejny. Nie chce twojej pomocy, a Ciebie to nie dziwi. Spuszczasz głowę. Po raz pierwszy jest Ci głupio, Wellinger!
Wzdychasz cicho, zbierając się w sobie. Czujesz jak coś w Tobie pęka.
-Jak wyniki?
Pytasz, naiwnie wierząc, że odpowie. Spoglądasz na Nią , spod niesfornych kosmyków włosów. Nawet nie miałeś kiedy wybrać się do fryzjera, Andreas! Spoglądasz na Nią z uczuciem. Nigdy nie czułeś niczego podobnego. Ona była wyjątkowa. Dla Ciebie. Dla twojego serca. Od zawsze traktowałeś każdą dziewczynę jako Tą na jedną noc, bo One same miały Cię za takiego. Z Leą miałeś inaczej. Od kąt Ją poznałeś , czułeś, że Ona jest inna. Jej charakter. Uśmiech. Wszystko było dla Ciebie idealne. Uśmiechasz się sam do siebie, dopiero po chwili dostrzegając, że Ci się przygląda. Wbijasz w Jej załzawione oczy, swój wzrok, starając się ,aby zobaczyła, to czego nie potrafisz w obecnej chwili z siebie wydusić. Słyszysz Jej cichy szloch. Łkanie, które przeszywa twoje myśli, zadając niemiłosierny ból.
-Lea, proszę powiedz coś. Cokolwiek. Proszę.
Szepczesz cicho, opuszkami palców gładząc Jej dłoń.
-Nie mamy o czym rozmawiać, Andreas. Bo o czym masz rozmawiać z dziewczyną, która za kilka dni może umrzeć? No o czym? Jak jest po drugiej stronie ?
Kręcisz głową.
-Nie , Lea nie umrzesz. Nie pozwolę Ci na to, rozumiesz?
Syczysz, zaciskając swoje dłonie wokół Jej nadgarstków. Delikatnie otulasz swoja dłonią , Jej podbródek, podnosząc go łagodnie tak, aby spojrzała w twoje oczy. Odwraca wzrok. Uśmiechasz się blado, ponawiając swój ruch. Teraz już się nie wyswabadza z twojego uścisku, ani nie odwraca spojrzenia. Puszczasz uścisk, otulając swoją ręką Jej policzek. Czujesz Jej ciepło. Przytulasz Ją do siebie z całych sił. Czujesz, że na to czekałeś przez te ostatnie dni. Żeby poczuć Ją przy sobie. Aby mieć w swoich ramionach cały swój świat. Uśmiechasz się szeroko, zaciskając swoje ramiona. 
-Kocham Cię , Lea. Kocham Cię.
Szepczesz nad Jej uchem, całując przelotnie w policzek. Jednak zamiast uścisku , czujesz ponownie, mocne szarpnięcie. Spoglądasz na Nią zaskoczony, starając się ponownie przytulić, ale Ona znów wyrywa się z twojego uścisku.
-Kochasz Mnie?
Pyta drżącym głosem, spoglądając na Ciebie. Przytakujesz pewnie, oczekując na Jej reakcję. Wpatrujesz się niemo w Jej poczynania. W to jak sięga dłonią po kaptur, spuszczając go. Jak sięga po swoją czapkę, ściągając ją.
-A teraz….teraz też Mnie kochasz?
Szepcze, a Ty spoglądasz na Nią z otępieniem. Chcesz przytaknąć głową, ale coś Ci nie pozwala. Zamiast tego dostrzegasz jak po Jej policzku spływa łza, a z ust wydobywa się ciche wiedziałam. Odchodzi, a Ty wciąż stoisz w miejscu, wpatrując się w Jej znikając po woli sylwetkę. Kręcisz głową, biegnąc za Nią.
-Andreas!
Odwracasz się za siebie, machając na odczepnego dłonią . Podążasz za Nią, ale wtedy czujesz mocne szarpniecie za rękaw kurtki i bezwładnie opadasz na lodowaty śnieg. Jego chłód działa na Ciebie orzeźwiająco. Przywołujesz swoją sylwetkę do pozycji siedzącej. Otulasz ramionami swoje kolana , strzepując pozostałości śniegu na swoim ciele.
-Jestem idiotą, Freitag. Jestem idiotą!
Dodajesz głucho, wpatrując się tępo w kierunku, w którym uciekła dziewczyna.

*

Płaczesz, nerwowo rozglądając się za siebie. Czujesz ulgę, gdy nie dostrzegasz w promilu kilkunastu metrów chłopaka. Nie zniosłabyś dłużej Jego obecności. Opadasz na śnieg, skrywając swoją twarz w dłoniach. Czujesz się podle. Czujesz się źle.
Opierasz się plecami o pobliski domek, ciężko oddychając. Nie potrafisz powstrzymać , napływających falami do oczu, łez. Nie potrafisz również powstrzymać serca, które bije dla jednej osoby. Bije ono dla Andreas.
Szlochasz cicho, przecierając dłońmi , spływające po policzkach łzy. Po chwili masz już dość zimna i postanawiasz wracać do domku, nawinie wierząc, że każde ze skoczków, jest zajęte swoimi skokami.


Od autorki:
Rozdział jest taki , taki…fajny?!  Podoba Mi się ! Nawet bardzo , chociaż ocena należy do Was : ) Bez zbędnego rozpisywania się : ) Czekam na Wasze opinie i dziękuję za każdą z nich. Nawet nie wyobrażacie się jak miło czyta Mi się każde napisane przez Was słowo. Dziękuję !
Do napisania kochane!

P.s.
Chciałam śnieg. Chciałam , a teraz jakoś go już nie chcę. Ehh udajmy , że to co zrobiło dzisiaj Jury nie było, ok? 

               

11 komentarzy:

  1. Świetne opowiadanie!
    Nie wiem, dlaczego nie pojawiłam się tutaj wcześniej.

    Lea cierpi, Andreas cierpi, dobrze nie jest.
    Schuster go potrzebuje i to nieważne czy jako przyjaciela czy jako chłopaka.
    Mam nadzieję, że wszystko sobie wyjaśnią.

    Weny! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest świetny jak zawsze. To co zrobił Andi jest takie prawdziwe, bo taka chwila niepewności i zwątpienia zawsze się zdarza. Ale myślę, że ona przemyśli sobie wszystko i zrozumie. A on będzie do tego dążył. By spełnić
    swoje uczucie. Pozdrawiam<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie dziwię się, że Ci się podoba ten rozdział. Jest znakomity. ♥
    Boli mnie jednak sytuacja między Leą, a Andreasem. Bardzo chciałabym, żeby wszystko sobie wyjaśnili. Cała ta sytuacja wynika z niedomówień. Cholernych, żałosnych niedopowiedzeń, które zawsze komplikują życie. :/
    Czekam na kolejny rozdział! :3
    Buziaki :*
    PS. Co do Turnieju. Jestem zła na jury! -.-' Dlaczego? Bo odwołali konkurs dopiero po 3godzinach. Nie liczyło się dla nich nic. Nawet to, że może skończyć się to tragicznie. Warunki zmieniały się z sekundy na sekundę. To żałosne, że dla organizatorów bardziej liczy się kasa niż skoczkowie czy kibice. -.- Pff..

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział cudowny,wyrażający doskonale emocje ,ale przepełniony smutkiem. Andreas rzeczywiscie zachował się masakrycznie. Przecież nie kocham ją za wygląd. To widać i czuć. Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział :) Pozdrawiam i weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie, nie wiem czemu mnie tu wcześniej nie było <3 Współczuję Lei... Andreas, głupku, w miłości nie zwraca się uwagi na wygląd... Oby udało mu się jakoś naprawić relacje z Leą... A Lei aby udało się wywalczyć życie <3 Schustera nawet nie interesują skoki, drużyna, czy praca, bo wie, że córka najważniejsza... Ale Marinus dla dziewczyny chyba też nie pozostanie obojętny, prawda? :)
    Opowiadanie wywołuje przeniki bólu i zaszklone oczy (staram się nie płakać, ale nie zawsze się to udaje).
    Czekam na część dalszą! <3 :***

    OdpowiedzUsuń
  6. szkoda mi zarówno Andreasa jak i Lei. oboje bardzo cierpią.

    chciałabym, żeby wyjaśnili sobie wszystko na spokojnie, bez płaczu i krzyku.

    jestem ciekawa, czy dzisiaj też jury będzie się tak bawiło jak wczoraj. szczerze? wolałam, aby odwołali wczorajszy konkurs od razu, a nie przekładali co 15-30 minut przez 3 godziny.

    czekam na nexta :)

    pozdrawiam :*

    weny!

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda mi ich... Oboje cierpią i nie wiedzą jak znów do siebie dotrzeć. Leę boli sytuacja pomiędzy nimi, bo kocha go, tak samo jak on nią. Nie rozumiem, dlaczego nie odpowiedział Lei na jej pytanie... Przecież ją kocha. I to, że jest chora nie ma dla niego znaczenia. Nie wiem... Poczuł jakąś blokadę? Mam nadzieję, że uda im się wszystko wyjaśnić :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziwię się Andreasowi, że tak postąpił. Przecież gołym okiem widać, że ją kocha, więc dlaczego nie przytaknął głową, gdy Lea zdjęła czapkę. Czyżby dla niego aż tak bardzo liczył się wygląd?! Szczerze trzymam za nich kciuki i mam nadzieję, że będą razem :D
    Pozdrawiam i weny kochana ;***

    OdpowiedzUsuń
  9. Spóźniłam się trochę, a nie mam pojęcia czemu. ;/
    Przepraszam. ;*
    Co do rozdziału...
    Można powiedzieć, że jestem zbulwersowana postawą Andreasa. Wcześniej nie sądziłam, że zwraca uwagę na wygląd. Wydawało mi się, że kocha Leę. A może dla niego też to nie było łatwe? Może widząc coś takiego bałby się jej śmierci jeszcze bardziej? Hmn...
    Cudowny rozdział, kochana! ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Każdy następny jest chyba jeszcze lepszy, choć wydawać się może, że to już niemożliwe! Wiele osób próbowało pisać o chorej na raka dziewczynie i wplecionej w to miłości, jednak twoje opowiadanie jest jednym z dwóch, które uznaję za najlepsze w tym gąszczu blogowych tego typu historii, które miałam okazję przeczytać! Tak bardzo znamienne jest dla mnie to wypadanie włosów, którego brak u większości, a jednak, to jest jakiś tam problem dla chorej, strach przed odrzuceniem, brakiem akceptacji, reakcją osoby, którą się kocha...
    Andi i co ja mam z tobą zrobić? Powiedziałeś Freitagowi całą prawdę, więc teraz coś z tym zrób, działaj chłopie i nie rób więcej żadnych głupstw!
    Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Nadrobiłam wszystko :D
    Ok, sprawiłaś, że się popłakałam, więc wieeelki plus dla Ciebie, bo ostatnio rzadko mi się zdarza... Zwłaszcza w tym momencie kiedy zdjęła czapkę. To było takie... Smutne? Mało powiedziane. Ciężko to opisać.
    Andreas głuptasie! Skoro ją kochasz to dlaczego się zawahałes?! Musisz to naprawić, ale nie wiem czy ona będzie chciała cię go jeszcze słuchać.
    Jest dla niej nadzieja a to najważniejsze! Nie może się poddawać, bo wtedy już wszystko będzie stracone.
    Cuuuuuuudo <3 masz talent dziewczyno!


    Weeeny :*

    OdpowiedzUsuń