sobota, 15 listopada 2014

Prolog : Nie zakochuj się we Mnie.

 Budzisz się wczesnym rankiem. Dłonią łagodnie przecierasz zaspane oczy, odrzucając od Siebie otulający Twoje ciało delikatny materiał kołdry. Swoje stopy zsuwasz bezwładnie na miękki dywan, podnosząc się z miejsca. Swobodnie przechadzasz się po długości swojej sypialni. Nie masz ochoty już na sen. Nie masz również ochoty na opuszczanie swojej sypialni. Z ukojeniem wsłuchujesz się w panującą wokół Ciebie ciszę, którą przerywa rytmicznie Twój nierówny oddech i tykanie wiszącego na ścianie zegara.
Układasz się w bujanym fotelu, podciągając swoje kolana pod sam podbródek. Przymykasz delikatnie powieki, kołysząc się raz w przód, a raz w tył. Znów czujesz się jak mała dziewczynka, wtulona w śpiewającego Jej kołysankę ojca. Jak mała dziewczynka, której jedynym problemem było to, którą z zabawek zabierze tym razem ze Sobą do przedszkola.
Dźwięk budzika wybudza Cię z zamyślenia. Zamglonym spojrzeniem wodzisz po swojej sypialni, do której przez niedbale zasłonięte zasłony dostają się pierwsze promienie słońca . Uśmiechasz się blado, kierując w stronę wielkiej szafy, ulokowanej naprzeciw Ciebie. Zabierasz z niej pierwsze lepsze ubrania. Nigdy nie przykuwałaś większej uwagi do swojego wyglądu. Nosiłaś porostu to, w czym było Ci najwygodniej.
Zatrzaskujesz za Sobą drzwi od łazienki, zrzucając równocześnie z Siebie części piżamy, które bezwładnie lądują w kącie pomieszczenia.  Dłonią odkręcasz kurek z ciepła wodą, wchodząc w jego strumień. Strużki ciepłej wody spływają bezwładnie po twoim ciele, a Ty bezwładnie wodzisz za nimi opuszkami palców. Dzisiaj czeka Cię pierwszy dzień w nowej szkole. Szkole, w której masz nadzieje pozostać na dłużej.
Po skończonej kąpieli kierujesz się po schodach, do kuchni. Uśmiechasz się łagodnie w stronę swojej mamy , która szykuje Ci śniadanie. Podbiegasz w Jej stronę , wtulając się w Jej plecy. Nawet ten gest nie może w pełni oddać wdzięczności z Twojej strony.
-Dzień dobry skarbie, wyspałaś się?
Pyta, stawiając bezszelestnie na jadalnianym stole talerz wypełniony kanapkami. Kiwasz głową, zajmując miejsce na jednym z krzeseł. Czujesz Jej przepełnione troską spojrzenie. Wiesz , że się o Ciebie martwi i również wie, że kłamiesz w jednej kwestii. Kątem oka dostrzegasz jak przy Tobie przykuca i układa swoją ciepłą dłoń na twoim kolanie. Z trudem przełykasz kęs kanapki, spoglądając na Nią.
-Znów nie mogłaś spać, prawda? Widziałam Cię siedzącą na fotelu, kochanie…
Kręcisz głową, dłonią każąc rodzicielce przestać. Masz już dość tej wiecznej kontroli. Pragniesz normalnego życia, bez ciągłej obserwacji.
-Chcę zacząć wszystko na nowo, a wczesne wstawanie jeszcze nikomu, nigdy nie zaszkodziło
Rzucasz ściszonym głosem. Odwracasz swoje spojrzenie w stronę okna, za którym panował słoneczny, zimowy dzień. Te dwa stwierdzenia się wykluczały, ale jednak. Zima nie miała zamiaru zaszczycić swoją obecnością mieszkańców Niemieckiego miasteczka. Kończysz swoją kanapkę, odsuwając z piskiem krzesło. Zabierasz swoją torbę z komody, nakładając na swoje nogi pospiesznie buty, a na ramiona zarzucając niedbale płaszcz.
-Wychodzę!
Krzyczysz, opuszczając dom, nie czekając nawet na odpowiedź ze strony swoich rodziców, czego żałujesz po krótkiej chwili. Nienawidzisz się z Nimi kłócić, ale jednak czasami nawet święty miałby już dość Ich nadopiekuńczości, ale z drugiej strony…z drugiej strony się Im nie dziwisz. W końcu Sama nie chcesz już drugi raz przeżywać tego co było. Drugi raz miałabyś już pewność, że to koniec. Na razie musisz cieszyć się spokojem. Tymczasowym spokojem.
Kierujesz się przed Siebie. Wkładasz do swoich uszu słuchawki, wsłuchując się w melancholijny głos piosenkarki. Łagodnie kiwasz głową w rytm muzyki, przystając przy drodze. Rozglądasz się uważnie raz w prawo, a raz w lewo. Kiedy masz pewność, że jesteś sama na drodze, a wokół nie znajduje się żaden samochód, przechodzisz. Nie denerwujesz się o dziwo. Nie martwisz się tym, czy inni Cię zaakceptują, ale jednak nie masz ochoty tutaj iść. Tęsknisz za Monachium. Za swoimi przyjaciółmi i starą szkołą. Wzdychasz cichutko, dostrzegając przed Sobą wielki gmach budynku. Wyciągasz z uszu słuchawki, przemieszczając się po wielkim placu, otaczającym budynek. Okręcasz się raz wokół własnej osi, uważnie lustrując każde z zakamarków. Jednak teraz nadszedł ten najtrudniejszy czas. Pierwsze spotkanie z nowymi ludźmi, których spojrzenia przepalały Twoją skórę na wylot. Zdajesz się je lekceważyć, ale jedna z para oczu , przykuwa Twoja uwagę. Wpatrujesz się zamglonym spojrzeniem w chłopaka, stojącego niemal naprzeciw Ciebie. Uśmiechasz się blado, odwracając wzrok i kierując się w stronę wiszących na ścianie ogłoszeń. Wzrokiem odszukujesz swojej klasy i Sali, w której będzie właśnie odbywać się Wasza, pierwsza lekcja.
Przystajesz przed drzwiami klasy, w myślach mówiąc Sobie, że to właśnie tutaj. Zajmujesz swoje miejsce na parapecie, sięgając do torby po butelkę wody mineralnej i opakowanie lekarstw. Jednym listkiem wypełnionym w każdym możliwym miejscu małą, białą pigułeczką. Otwierasz jedną z nich, połykając dość sporym łykem wody. Teraz tylko One dają Ci nadzieję i tylko one pozwalają wierzyć w trwający dotąd spokój.
Dźwięk dzwonka. Wodzisz spojrzeniem wokół Siebie, wrzucając niedbale do torby opakowanie i butelkę. Zeskakujesz z parapetu, przystając przy ścianie. Dyskretnie ocierasz swoje wilgne dłonie o nogawkę spodni. Acha, czyli jednak się denerwujesz, a jeszcze mocniej gdy dostrzegasz chłopaka, którego widziałaś na holu. Czujesz jak twoje serce, mimowolnie bije szybciej, a oddech staje się coraz płytszy.
Gdy tylko nauczyciel otwiera przed Tobą drzwi do klasy, każda z osób zajmuje swoje miejsca, bacznie obserwując Twoją, smukła sylwetkę. Przełykasz z trudem ślinę, stając obok nauczyciela na samym środku Sali.
-Oto Lea Schuster, Nasza nowa uczennica.
Mężczyzna zwrócił się w kierunku klasy, spoglądając co chwilę  na Ciebie z uśmiechem na ustach.
-Mam nadzieje, że dość szybko zaaklimatyzujesz się w naszej klasie , Leo. A teraz, może zajmij miejsce obok Lisy?!
Tym razem Jego głos jest skierowany tylko i wyłącznie w kierunku Twojej osoby. Krzywisz się nie znacznie na męski dźwięcznik Twojego imienia. Posyłasz Mu i uczniom łagodny uśmiech, kierując się w stronę wskazanego przez mężczyznę miejsca.
-Cześć jestem Lisa
Słyszysz ściszony głos dziewczyny, spoglądając na Nią znad swojej torby.
-Miło Mi, jestem Lea, ale to już wiesz
Dodajesz , łagodnie się uśmiechając, co szatynka szybko odwzajemnia.

*

-Tak, trenerze. Jasne, że się Nią zaopiekuję. Nie ma problemu. Tak , do zobaczenia na treningu!
Wzdychasz cicho , rozglądając się nerwowo wokół siebie. Przemierzasz długość szkolnego holu, w poszukiwaniu brunetki, której obraz malował się przed Twoimi powiekami.
-Lea!
Na końcu korytarza dostrzegasz podobną do opisu , dziewczynę. Ryzykujesz ,krzycząc na cały głos imię dziewczyny, ale zyskujesz. Brunetka odwraca się na dźwięk swojego imienia, z rozkojarzeniem błądząc po otaczającym Ją miejscu.  Dopiero po chwili natrafia na Twoją sylwetkę, posyłając Ci pytające spojrzenie, na co Ty biegniesz ile sił w Jej kierunku.
-Lea?
Przystajesz przy Niej, po raz kolejny pytając się o Jej tożsamość. Dziewczyna uśmiecha się, łagodnie przytakując głową.
-Ja jestem Andreas i będę się Tobą opiekował, dobrze?
Widzisz malującą się na Jej twarzy zaskoczenie. Wiesz, że musi się z tym zaaklimatyzować, w końcu z tego co wiesz od Jej ojca, to jest bardzo przewrażliwiona na punkcie kontroli.
-Nie martw się, może pokarze Ci szkołę?
Łapiesz Ją pod ramię, kierując się bez słowa z Nią w kierunku jednego  z korytarzy budynku. Przemierzacie Je w ciszy, którą przerywasz opisując Jej , która z sal , gdzie się znajduję.
-Andreas..
Przystajesz w miejscu, spoglądając na Nią pytającym spojrzeniem.
-Powiedz Mi, ale tak szczerze czy jesteś tutaj tylko ze względu na Mojego ojca? Znaczy , prosił Cię o to?
Pyta lekko zachrypniętym głosem, na co Tobie dla odmiany brakuje słów. Nie wiesz , co masz Jej odpowiedzieć. Jej tata prosił Cię o dyskrecję.
-Nie…Tak…znaczy, wiedziałem tylko, że będziesz tutaj chodzić do szkoły, więc postanowiłem się z Tobą zapoznać, żeby było Ci łatwiej zaaklimatyzować się tutaj

Uff, wybrnąłeś z jakoś z tej trudnej sytuacji, Andreasie. Posyłasz Jej łagodny uśmiech, co odwzajemnia. Kiwasz bezwładnie głową , kierując się przed Siebie.
-Andreas...
Odwracasz się pośpiesznie , spoglądając na brunetkę z zamglonym spojrzeniem i bladym uśmiechem.
-Możesz Mi coś obiecać?
Jej głos tak mocno różnił się od tego, którym uraczyła Cię na początku rozmowy. Wyraz Jej twarz również zmienił się diametralnie.
-Jasne
Niepewność. Ta cholerna niepewność przeszywa wypowiedziane przez Ciebie słowo. Po raz pierwszy się boisz, Wellinger.
-Nie zakochuj się we Mnie
Spoglądasz na Nią z zaskoczeniem. Mogłeś się spodziewać wszystkiego, że domyśli się Kim jesteś i po co tutaj tak naprawdę jesteś, ale nie to. Uśmiechasz się łagodnie, gładząc Jej ramię.
-Nie musisz się o to martwić
Odpowiadasz z taką nienaturalnością. Sam nie wiesz czemu chciała , abyś Ją o tym zapewni, bo przecież w końcu znacie się od jakichś kilku minut.

Od autorki:
A więc…nowa historia. Nie łatwa. Jej tematyka jest bardzo trudna do opisania, ale Ja przyjmuje jej wyzwanie! :)
Zapraszam na historię a’la „Nad życie” i „Szkoła uczuć” w jednym.  :)
Historię, która prawdopodobnie będzie tą ostatnią w Moim wykonaniu :( 

Ręka w górę, Kto tak jak Ja cieszy się na przyszły tydzień i pierwsze zawody? :D

6 komentarzy:

  1. Zapraszałaś mnie, więc jestem.
    Szczerze, nie mam pojęcia, co tutaj napisać.
    Poruszyłaś mnie już samym prologiem, potrafisz to zrozumieć, kochana? Bo ja nie za bardzo... A kiedy przeczytałam Twoje słowa pod rozdziałem, że ma być to historia nawiązująca do 'Szkoły życia' i 'Nad życie', świeczki od razu stanęły w moich oczach...
    Cudowni bohaterowie, świetna narracja... Mistrzostwo! ♥
    Czekam z niecierpliwością na nexta. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też ostatnio pisałam taką tematykę! Zapraszam więc na Milika wkrótce. ;) A tutaj bedę zaglądać. Buziol :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest Welli więc ja też będę!:D
    Szczególnie teraz gdy sezon się zaczyna!♥
    Prolog wzruszający , mający swój przekaz , a takie historię lubię najbardziej.
    Czekam na pierwszy rozdział i proszę o informację o jego ukazaniu.
    Ann.

    OdpowiedzUsuń
  4. właśnie pomyślałam przy końcówce o Szkole Uczuć, haha :D muszę Ci powiedzieć, że nieźle Ci to wyszło, wręcz genialnie <3
    z niecierpliwością czekam na jedynkę :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak to 'nie zakochuj się we mnie' jest nierozerwalnie związane ze szkołą uczuć i potrafiłaś wspaniale wpleść w historię, a skoro będzie to połączenie filmów, które są jedynymi z moich ulubionych to ja się tutaj piszę obowiązkowo!
    Widać, że Lei jest trudno, tęskni za Monachium, ale mam nadzieję, że szybko zaaklimatyzuje się w nowym miejscu.
    Prolog pięknie napisany ;)
    czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoła uczuć... rety. Dawno nie oglądałam.
    Jeżeli opowiadanie będzie chociaż w połowie tak genialne jak film - to będzie hit!

    OdpowiedzUsuń