Nareszcie możesz wrócić do domu. Pierwszy dzień w
nowej szkole zaliczasz do bardzo udanych. Poznałaś wiele osób, z którymi masz
nadzieje spokojnie przetrwać ostatnią klasę liceum. Starasz się również nie
przywiązywać do Ich obecności. Boisz się znów dostrzec strach i ból w oczach
osób dla Ciebie najważniejszych. Opuszkiem palców poprawiasz łagodnie wysuwając
się z twojego ucha słuchawkę. Już za rogiem dostrzegasz znajomy budynek. Jesteś
już niemal na miejscu, ale nie masz ochoty na spotkanie się z rodzicami. Na
wypytywanie o dzisiejszy dzień i samopoczucie. Wiesz, że każde z twoich słów
może być wyolbrzymione. Lekki ból głowy, może być dla Nich nawet oznaką czegoś
najgorszego. Wzdychasz ciężko, a twój oddech zamienia się w mgiełkę, która
otula swoim przyjemnym ciepłem okolicę twoich warg. Wkońcu zdobywasz się na
siłę i ruszasz w stronę swojego domu. Przystajesz na chodniku, zamglonym
spojrzeniem lustrując podjazd i łagodnie rozchylone drzwi garażu. To wszystko
mogło oznaczać jedno, zostajesz Sama. Uśmiechasz się blado, przekręcając klucz
w drzwiach. Twoja zaczerwieniona skóra nie może przyzwyczaić się do nagłego
ciepła, dzięki czemu czujesz nieprzyjemne mrowienie. Odwiązujesz szalik
zawinięty szczelnie wokół szyi , odrzucając go na pobliską komodę. Z ramion
zsuwasz bezwładnie kurtkę, zarzucając ją niedbale na wieszak stojący w samym
rogu przedpokoju. To samo robisz z butami, układając je na niewielkiej
półeczce. Zabierasz swoją torbę kierując się do swojej sypialni. Nie masz
ochoty nic jeść, chociaż w między czasie dostrzegasz przygotowany posiłek i
niewielką karteczkę obok niego. Spinasz się powolnie po schodach, zaciskając
swoje dłonie wokół poręczy. Nie czujesz się najlepiej, chociaż nawet przed samą
sobą nie potrafisz się do tego przyznać. Nie potrafisz , albo po prostu
nie chcesz. Wiesz, że jeśli powiesz Sobie: Tak, nie czuje się najlepiej , to
twoja podświadomość rozpocznie tworzenie czarnych scenariuszy, a przecież chwilowa
niedyspozycja, nie musi być od razu zwiastunem najgorszego, prawda? Naciskasz
łagodnie na klamkę drzwi, otwierając przed sobą dalszą drogę. Bierzesz kilka
głębszych oddechów, opadając bezwładnie na łóżko. Wtulasz swoje ciało w chłodną
pościel, otulając nią coraz szczelniej swoje ciało. Sen. Właśnie sen jest dla
Ciebie czymś najpotrzebniejszym w obecnej chwili. Jednak nie zasypiasz. Nie
potrafisz. Nieznoszący ból głowy nie pozwala Ci w spokoju zamknąć powiek ,
oddając się całkowicie w ramiona morfeusza. Spuszczasz swoje nogi łagodnie na
miękki dywanik, podnosząc się z miejsca. Krążysz po długości swojego pokoju ,
dostrzegając na swoim biurku coś całkowicie nie pasującego do wyposażenia,
które pozostawiłaś po sobie dzisiejszego ranka. Uśmiechasz się szeroko, biorąc
do rąk skrawek materiału. Przypominasz sobie wszystko, pośpiesznie opuszczając
swoją sypialnię. Ukrywasz materiał w swojej torbie, zarzucając na ramiona
kurtkę, a na nogi pośpiesznie zakładając buty. Opuszczasz dom, kierując się w
stronę miejsca, w którym nie chcesz się znaleźć, ale jednak kochasz spędzać
czas. Czas z osobami, które znają twój ból, rozumieją go idealnie, a jednak Są
o wiele silniejsze i bardziej cieszą się z swojego życia.
Przystajesz przy potężnym budynku, biorąc kilka
głębszych oddechów. Nie było Cię tutaj od tamtego dnia, ale jednak obiecałaś
sobie , że tutaj wrócisz. Musiałaś. Nigdy nie rzucasz słów na wiatr, a czując,
że ktoś na Ciebie czeka. Tym bardziej nie potrafisz przejść obojętnie, mimo
bólu , który naradza się w Tobie podczas odwiedzania tego miejsca.Twój oddech
zdaje się być coraz cięższy, a w głowie echem roznosi się szybkie bicie serca.
Jednak starasz się znaleźć siłę. Masz dla Kogo. Uśmiechasz się blado,
odpychając od Siebie z dużym impetem masywne drzwi. Uśmiechasz się łagodnie w
stronę pielęgniarek, które mimowolnie cieszą się na twój widok. Podczas pobytu
tutaj przyzwyczaiłaś się do ich obecności.
Podążasz jednym z korytarzy, dostrzegając na jego
końcu znajomą sylwetkę. Uśmiechasz się na Jej widok, coraz szybciej skracając
dzielący Was dystans.
-Sophie!
Twój krzyk echem odbija się od szpitalnych ścian,
wpadając w układ słuchowy każdego znajdującego się w obrębie kilku
metrów, ale dla Ciebie najważniejsza była mała dziewczynka, która mocno wtula
się w twoje ciało. Obejmujesz Ją szczelnie ramionami.
-Lea!
Jej ciepły krzyk przepełniony radością, działa jak
miód na twoje serce. Czułaś dumę z powodu tego, że dostrzegasz na Jej bladej
twarzyczce , uśmiech. Tak szczery jak łzy radości, które bezwładnie spływają po
Jej policzkach.
-Nie płacz słońce…mam dla Ciebie niespodziankę.
Zamknij oczka!
Dziewczynka ochoczo kiwa głową, zamykając oczy, na
potwierdzenie zakrywając je również dłońmi. Czujesz smutek, gdy dostrzegasz
opatrunek znajdujący się na Jej dłoni i chusteczkę, która otula Jej głowę.
Zagryzasz z całych sił swoje wargi. Nie możesz płakać. Nie przy Niej i nie w
obecnej chwili. Wybudzasz się z amoku, sięgając do swojej torby, z której
wyciągasz materiałowy plastron z numerem startowym. Wiesz, że to było Jej
największym marzeniem. Marzyła o tym, aby pojawić się na skokach i zdobyć
autografy zawodników ze swojej ukochanej reprezentacji, a Ty? Ty postanowiłaś
spełnić Jej marzenia, ponieważ Ona dała Ci coś więc. Dała Ci uśmiech. Szczery,
dziecięcy uśmiech, który w ostatnich dniach walki, dodał Ci sił.
-Już? Lea, proszę. Czy już?
Słyszysz Jej coraz mocniej denerwujący się głos.
Kręcisz z uśmiechem głową, zakładając na Jej drobniutką sylwetkę. Sophie przez
dłuższą chwilę się nie rusza, jakby czuła dodatkowy ciężar na swoich ramionach.
Uśmiechasz się coraz szerzej, dostrzegając Jej błyszczące tęczówki. Opuszki
palców, które błądzą po podpisach każdego z reprezentantów.
-Dziękuję. Lea, bardzo Ci dziękuję ! Mamo,
tato…patrzcie jaki dostałam prezent od Lei.
Krzyk. Jej radosny krzyk jest dla Ciebie czymś
najważniejszym. Najpiękniejszą rekompensatą. Spoglądasz na Jej rodziców, którzy
Ci dziękują. Kręcisz głową. Nie chcesz przyjmować , żadnych podziękowań.
Zrobiłaś to sama od siebie , dla tej małej dziewczynki, która zrobiła dla
Ciebie sto razy więcej.
Mała dziewczynka już po chwili wraca do Ciebie.
Zabierasz Ją na ręce, całując w policzek. Czujesz jak Jej chłodne dłonie
otulają twoją szyje, a Jej policzek układa się na twoim ramieniu. Kołyszesz się
z Nią łagodnie, nucąc Waszą ulubioną piosenkę.
-Jak Ci się odwdzięczę?
Odsuwa się od Ciebie, spoglądając uważnie w twoje
oczy. Z zaskoczeniem obserwujesz Jej wyraz twarzy, powolnie rozszyfrując sens
wypowiedzianego przez Nią zdania.
-Twoja radość jest dla Mnie największą nagrodą.
Uśmiechasz się w Jej stronę, całując w czubek głowy.
Stawiasz Ją na podłodze. Niestety musisz już iść. Z niechęcią żegnasz się
z Sophie i Jej rodzicami. Ruszasz w stronę wyjścia , ostatni raz spoglądając za
Siebie. Widzisz radosną dziewczynkę, która kolejnym osobą chwali się swoim
prezentem. Machasz łagodnie dłonią, co odwzajemnia. Po chwili jednak czujesz
napływające łzy. Nie potrafisz już dłużej ich powstrzymać i po krótkiej chwili
odczuwasz ich nieprzyjemną wilgoć na swoim policzku. Pośpiesznie opuszczasz
korytarz, a w późniejszym czasie budynek. Źle działa na Ciebie przebywanie
tutaj, ale jednak czujesz, że musisz tutaj być. Że musisz wspierać osoby,
które przeżywają to samo, co Ty przed laty. Wracasz do domu. Do domu, w którym
czekają na Ciebie zaniepokojeni, jak zawsze rodzicie.
*
Zima.
Pora roku, którą kochasz i nienawidzisz równocześnie.
Kochasz ją za jej piękno. Atmosferę, którą otacza zbliżające się dużymi krokami
święta,
A nienawidzisz? Nienawidzisz za to, że odbiera Ci
tatę, a w obecnej chwili również najlepszego przyjaciela. Nienawidzisz rozstań,
nawet tych, które nie są ostatecznymi. Nienawidzisz, gdy wyjeżdża na zawody, a
Ty sama masz tylko z Nim kontakt telefoniczny. Bardzo Go kochasz i cieszysz się
Jego szczęściem, ale czasami wolałabyś, aby był przy Tobie, aby wychodził co
dnia do pracy i wracała popołudniami. Czujesz, że tak byłoby o wiele lepiej.
-Uważaj na Siebie!
Uśmiechasz się ironicznie, odwracając wzrok. Który to
już raz słyszysz? Przytakujesz z niechęcią głową, przytulając się do sylwetki
twojego ojca. Zamykasz powieki, starając się zapisać w swojej pamięci każdą
sekundę. Wiesz, że rozstajesz się z nim na pięć miesięcy. Pięć długich
miesięcy, spośród , których wybierzesz się na niektóre zawody, rozgrywane w
twoim kraju. Oddalasz się od Niego, całując w policzek. Teraz nadchodzi czas na
Andreasa. Uśmiechasz się w Jego stronę, skracając dzielący Was dystans. Rzucasz
się na Jego szyję, wtulając z całych sił w Jego wysportowaną sylwetkę.
Zbliżyliście się. Od tamtego, pamiętnego pierwszego dnia w szkole, staliście
się dla Siebie bliscy, ale Ty wciąż pozostawiasz między Wami spory dystans. Nie
możesz dopuścić do tego, aby między Wami było coś więcej. Bynajmniej do chwili,
kiedy usłyszysz, że jesteś w pełni zdrowa i nie ma już zagrożenia nawrotem
choroby. W obecnej chwili nie możesz pozwolić na to, aby Go do siebie
przyzwyczaić. Nie chcesz po raz kolejny dostrzegać w oczach
najbliższych strachu i smutku. Obiecałaś to sobie tamtego dnia i postanawiasz
dotrzymać słowa, mimo wszystko.
-Uważaj na Siebie , Lea.
Prychasz cicho, udając, że nie słyszałaś tych słów.
Całujesz Go w policzek, oddalając na znaczną odległość. Uśmiechasz się ,
machając dłonią na pożegnanie. Kiedy samochód twojego ojca znika z pola twojego
widzenia, wracasz do domu. Zatrzaskujesz za sobą wejściowe drzwi, pośpiesznie
kierując się w stronę swojej sypialni. Zamykasz za sobą drzwi, przekręcając
kluczy w zamku. Potrzebujesz chwili samotności. Chwili , której możesz już
nigdy nie otrzymać…przecież jutro masz wizytę u lekarza. Pierwszą po długim
okresie czasu. Masz nadzieje, że jest ona tą pierwszą i ostatnią na całe życie.
Od autorki:
Ten rozdział nie zdobył w pełni mojej akceptacji, ale
nie jest najgorszy. Mam przynajmniej taką nadzieje. Początki są trudne…same wiecie,
jednak później lepiej. No dobrze…tak więc, to chyba tyle od Mnie o tym
rozdziale…
Dzisiaj przed Nami pierwszy konkurs drużynowy.
Trzymamy Kciuki drogie Panie za naszych, kochanych Chłopaków , którzy w pełnym
składzie przebrnęli przez wczorajsze kwalifikacje ! :)
Pozdrawiam i do zobaczenia podczas Kussamo :) ;*
Już kocham to opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńPiszesz tak lekko, że aż chce się czytać, jest idealnie :)
Wzruszyła mnie ta sytuacja z Sophie, a całe opowiadanie zapowiada się bardzo ciekawie. Mam nadzieję że Lea u lekarza usłyszy tylko dobre nowiny. :)
Pozdrawiam i niecierpliwie czekam na następny :*
podłączam się do komentarza koleżanki wyzej. Naprawdę piszesz lekko i przyjemnie.
OdpowiedzUsuńRozczuliłam się kiedy czytałam o tej sytuacji w szpitalu.
Rownież mam nadzieje, że Lea nie będzie miała nawrotu. Że jest całkowicie zdrowa, bo ma dla kogo żyć! Andi jest taki słodki, chociaż nic nie musi robić ^^
Czekam na nowość :*
Przepraszam, będę krytyczna i nieprzyjemna, ale zaczyna mnie drażnić, że zaczynasz opowiadania, publikujesz kilka rozdziałów, a potem po prostu kasujesz bloga. Masz fajny styl, przyjemnie się czyta Twoje opowiadania, masz ciekawe pomysły, ale to wszystko bez znaczenia, bo Ty i tak kasujesz blogi. To irytujące.
OdpowiedzUsuńAle opowiadanie mi się podoba, Wellingera po prostu uwielbiam, więc będę. Informuj mnie o nowościach. (O ile oczywiście będzie o czym.)
Pozdrawiam, flamex
To opowiadanie od samego początku pobudza wszystkie moje zmysły. Pokochałem je, a styl, który prezentujesz... Poezja!
OdpowiedzUsuńNawet nie masz pojęcia jak bardzo chciałabym umieć pisać w ten sposób... Wszystko jest u Ciebie tak lekkie, przyjemne, a zarazem poruszające. Nie mam pojęcia jak to robisz, ale kocham wszystko, co jest tutaj u Ciebie. Dziękuję za informację o rozdziale, czekam na następny. ♥
Niesamowity talent!! Jestem pod ogromnym wrazeniem.
OdpowiedzUsuńWpadlam tutaj przez przypadek, ale chyba zostane na dluzej. :)
Bardzo fajny pomysl na opowiadanie. Jednak tematyka jest nieco smutna i taki tez nastroj towarzyszy mi przy czytaniu. :)
Pochlonal mnie juz prolog, a tym rozdzialem podsycilas moj glod twojej tworczosci.
Czekam na kolejny rozdzial. :)
Buziaki :*
PS. Jesli mozesz informuj mnie o kolejnych rozdzialach.
W wolnej chwili zapraszam rowniez do mnie:
http://footballismydope.blogspot.com
♥♥♥♥♥
Cudo, cudo, cudo, cuuuuudo <3
OdpowiedzUsuńTa sytuacja w szpitalu mnie rozkleiła, płakałam razem z dziewczynami. To cudowne ze strony Lei, że zdobyła dla Sophie autografy. Miły gest :)
Mam jednak nadzieję, że Lea zbliży się do Andreasa i nie bedzie to tylko chwilowe ^^
Przepraszam za taki krótki komentarz, wersja na telefonie xD
Świetna robota, oby tak dalej Kochana :*
Pozdrawiam, Tyśka
Skoro ma być "Szkoła uczuć" nie przewiduję happy-endu. Tak więc mam mieszane uczucia. Kocham opowiadania, które kończą się obrzydliwie słodko.
OdpowiedzUsuńTwoje bardzo mi się podoba, chociaż jest w nieco innym stylu. Jest tu dużo uczuć. Dużo wrażliwości.
I oczywiście trzymam kciuki za Andreasa i Leę :)